tajemnica

Piotr Wojciechowski

tajemnica


 


te momenty gdy pukasz do mych drzwi
i wchodzisz z zaskakującym wyrazem twarzy
gdy poruszasz dłonią i wszystko unosi się
i wirując robisz zamieszanie i bałagan

te chwile gdy wybiegasz i wybijasz mi z dłoni
argumenty, przekonania i osłabiasz pewność
dotykasz miejsc bolesnych bez znieczulenia
i dajesz pić do ust kielich goryczy

te wydarzenia które przez Ciebie kaleczą serce
i zapach cierpienia wsiąka w każdą koszulę
którą chciałbym przykryć wstydliwe myśli
krzywdzące gesty, mój grzech

a Ty jakby nigdy nic rujnujesz prawie wszystko
podchodzisz, kładziesz palec na ustach
i całujesz mnie namiętnie z nutą bólu
naciągając strunę do granic wytrzymałości

to Ty mój niespodziewany gościu
co masz na imię Krzyż 
i wielu prosi Ciebie: odejdź, nie dręcz nas
albo krzyczy: nie chcemy cię znać, zabieraj się stąd!
a ja odkryłem Twą dobrą intencję i czułą troskę
Twe miłujące zainteresowanie mą prawdziwą udręką duszy
i zobaczyłem Twe prawdziwe oblicze
z wyrazem pragnienia uratowania mnie
i przestałem opierać się i bronić
uciekać i walczyć z Tobą

Twój pocałunek pamietam długo
Twe kroki rozpoznaje nawet w hałasie świata
a pamiątki z Twych spotkań skrzętnie zbieram
w złotym sekretniku mej duszy

nie chcę mówić innym o spotkaniach z Tobą
bo wyśmieją moje zakochanie
okrzykną wariatem i będą zmuszali
bym nie spotykał się z Tobą
ukradną mi Ciebie
a ja stracę wszystkie Twe klejnoty

ale mym przyjaciołom nocą uchylę rąbka tajemnicy
i wyznam me szczęście że Cię poznałem
opiekunie mojej ścieżki do Życia