przebudzenie
nadszedł maj
rzepak i bzy rozrzuciły kwiaty
wokół nas
a roje pszczół
rozpoczęły sonatę
na milion skrzydeł
ptaki ubierają w świeże kolory
swoje pióra
wiatr wypuszcza
świeży powiew powietrza
smagającego naszą twarz
a w ludziach kipi radość
jeszcze tłumiona przez porządność
sekundy przyspieszają
i czas przestaje się wlec jak żółw
zakochani rodzą się
jak grzyby
po opadającej rosie poranka
a do mnie... powracają
tamte maje grudnie i kwietnie
wiosny i święta
z których zrobiłem
poligon moich żali i oczekiwań
radość zmieszana z pragnieniem
by pójść do wszystkich
którzy chcieli dać mi
odrobine radości i uśmiechu
lecz ja nie dałem się położyć
na łopatki wdzięczności