PROLOG

 

     

     Zapraszam do słuchania.

     Można słuchać głosu.
     Można słuchać też naszej historii.
     Można też słuchać swego wnętrza.


    Słuchać nie jest łatwo.
    Słuchać tak, by zrozumieć drugą osobę: kim jest?
Być może jej doświadczenie mogłyby pomóc i nam w naszych rozterkach i pytaniach.
    Słuchanie wymaga pokory – choć odrobiny pokory.
Kiedy chcemy zrozumieć drugiego człowieka, nie możemy oceniać tego co mówi, nie możemy dialogować z nim w głębi naszego serca, ale po prostu słuchać.

    Wszyscy jesteśmy w środku pełni hałasu. Mamy tysiące myśli, tysiące problemów, pytań, i wtedy, gdy spotykamy się z kimś, nie słuchamy go. Skoro nie myśli jak my, to na pewno się myli – tak myślimy – i musimy skontrować jego przeżywanie życia jako fałszywe.
     Jest to mechanizm samodestrukcji. Dlaczego?
Jest w nas wiele pytań i niepewności. Szukaliśmy odpowiedzi. Sprawdziliśmy metodą prób i błędów, że najlepiej zareagować tak, albo tak. Nie chcemy przeżywać następnych porażek i cierpień. Dlatego wielokrotnie naszą odpowiedzią na doświadczenie innych, jest niezgoda na takie przeżywanie życia. Niezgoda i określenie jego rozwiązań jako błędne, bo przecież my wiemy najlepiej co robić i nie potrzebujemy zmiany w naszym ułożonym życiu. Nie bierzemy pod uwagę tego, że to my może się mylimy, że to my potrzebujemy pomocy, że dlatego mamy tyle wątpliwości, bo nasza “filozofia życia” jest niekompletna albo w ogóle fałszywa.

   Lepiej słuszne założyć na starcie naszych relacji z innymi ewentualność, że to my możemy chodzić błędnymi ścieżkami. Ta postawa jest o wiele korzystniejsza. Po pierwsze zachęca do szukania prawdy. Po drugie istnieje możliwość, że znikną z naszej mentalności fałszywe przesłanki i oszustwa. Po trzecie pojawiają się w naszym życiu pierwsze owoce pokory, a nie górowania nad innymi. Na pewno jest jeszcze wiele innych dobrodziejstw płynących z tej postawy i być może będzie nam dane je odkryć.

  W gruncie rzeczy wszystkie nasze poszukiwania sprowadzają się do tego, by znaleźć odpowiedz na sens życia – a jeszcze głębiej – naszego osobistego sensu cierpienia w naszym życiu. Aby znaleźć odpowiedź, konieczne jest odnalezienie właściwego horyzontu, do którego rzeczywiście zmierzamy, a nie do tego do którego chcielibyśmy, by zmierzało nasze życie.

     Nie daje nam spokoju tęsknota za odpowiedzią: dokąd zmierzamy? kim jesteśmy?
Gdy nie znajdziemy odpowiedzi na te pytania, wtedy wszystkie nasze decyzje będą ślepe, nietrafne, można nawet powiedzieć: złe. Będą podejmowane bez brania pod uwagę naszej praprzyczyny zaistnienia tu na ziemi i bez brania pod uwagę naszego przeznaczenia, jako celu do którego zdążamy.

        Gdzie jest ten cel?
           Czym jest ten cel?
              Mamy szansę odkrywać to całe nasze życie.
                 Odpowiedź na te pytania istnieje.