Uwolnione Tajemnice

Piotr Wojciechowski

    nie powstrzymasz    
    za długi wiersz    
    tajemnica    
    co mi po tym o Boże?...    
    wybaw mnie    
    nagle...    
    dzień zaślubin    
    tamci i my    
    odpowiedź    
    chodź ze mną chodź    
    teoria spisku    
    bezsilność    
    kochana, już wiosna    
    myśląc o potomnych    
    zwycięstwo    
    po co się urodziłem?    
    wdzięczność    
    oczekiwanie    
    Ave Maria    
    ###
(niech uciekną...)    
    pragnienie    
    oddać cztery razy    
    ciągłe pytania    
    za ścianą    
    bardzo powoli    
    za nami miłość - przed nami miłość    
    dzień końca świata    
    pokuso subtelna    
    przewrotność    
    tęskno mi    
    gubię chwile    
    ...gdzie miłość odnajdę?    
    tajemnice    
    siostro ostatnia    
    Ruanda    
    zostawić siebie po sobie    
    kiedy słońce już zachodzi...    
    las    
    jeden dzień    
    tu gdzie żyję    
    wątpliwości    
    biedaczkowie   
    sukces
   
    Loreto    
    gdy nadchodzi Syn Człowieczy    
    ostatnie metry    
    tak wiele, tak późno    
    co powiedzą    
    wielcy    
    moje życie    
    prawie sam    
    gdy starość puka w zegar    
    powrót    
    głębokie fale uczuć    
    bicie serca    
    niewygodni    
    pytanie    
    nasz świat    
    oszukani    
    Niebo    
    dialog    
    czekając na wiosnę   

nie powstrzymasz

 

nie powstrzymasz


 

Kochana moja nie powstrzymasz wiosny
gdy nadchodzi...
ca
ły wiat otwiera przed ni
zamknite na klucz
tajemnice

nie zatrzymasz rozgrzanego lata
gor
cych podmuchów wiatru...
p
łonpłatki kwiatów kolorami
zatrzymuj
stsknionych miłoci
na chwil
marze

Kochana nic nie zrobisz, gdy jesie
przykleja sispadajcymi liśćmi
do twarzy...
przemoczone my
li
wyp
ływajz nas jak łzy

a gdy zima niespodziewanie pojawi si
zamknie historiw kryształy lodu...
wtedy wezwie mnie Stra
nik ycia
i odejd
bez poegnania
by rozpocz
ąć
Wiosnza którtskni-

za długi wiersz

 

za długi wiersz


 

rodzina - przerasta mnie
praca mnie przerasta
przerasta mnie wstawanie rano
i ludzie mnie przerastaj

radość - przerasta mnie
ycie mnie przerasta
przerasta mnie cierpienie
i mi
łość mnie przerasta

oprócz moich grzechów
nic nie jest na wymiar

tajemnica

 

tajemnica


 

to dla ciebie tyle nocy nieprzespanych
i odesz
ło w dal wiele marze
i znosiłem wiele cierpie, upokorze
wiele potu z krwiwylałem

to dla ciebie przekreliłem pragnienia
usun
ąłem w ciewielkie plany
wiat ci co dziemalowałem
da
łem wszystko to, co miałem

a dziserce rozdzieraj
twoje słowa, twe spojrzenia
ból mnie pali w g
łębi duszy
kiedy drog
swwybierasz

tu jest wielka tajemnica
wybierania
i wolno
ci
lecz nie spodziewa
łem si
e tak przyjdzie z cierniem sercu

co mi po tym Boze?...

 

co mi po tym Boze?...


 

co mi po tych wszystkich wielkich skarbach
pozbieranych przez te lata
które przesz
ły z nagła
jak wiosenna burza...
tych pami
tkach bardzo cennych
tej wygodzie wymarzonej
tych sukcesach i oklaskach...
kiedy puste serce j
czy
cierpi, bo nie kocha...?

co mi po tym, e zdobyłem tyle szczytów
tyle krain dotyka
łem
tyle ludzi oswoi
łem
do swojego niezno
nego charakteru...
tyle czasu po
wiciłem
mojej pracy i pieni
dzom...
kiedy nie ma we mnie 
y c i a
i zara
am wszystkich wokół
chorobami miertelnymi grzechu...?

co mi po tych wszystkich wielkich skarbach
pozbieranych przez te lata
które przesz
ły z nagła
jak wiosenna burza...
wszystko marno
ść
w i e l k a marność
gdy Cinie znam
kiedy nie wiem
e mnie kochasz...?

wybaw mnie

 

wybaw mnie


 

nie mogpojąć Twych ruchów
w grze o moje
ycie
wci
ąż wydaje mi si
e przegrałem
ju
dzi

nie mam odwagi
by stawi
czoła wrogom
z nadziej
, e pojawisz si
we właciwym momencie
by zwyci
ęży

ktoś ściska mszyj
i nie pozwala
nabra
oddechu
by wydoby
ł size mnie
krzyk b
łagania o pomoc

nie mogpojąć Twych ruchów -
wci
ąż przeszkadzam Ci
by
dokonał ze mn
metanoi mego ycia

nie mogpojąć sam siebie
dlaczego nieodparcie d
ążę
ku przepaci
wbrew pragnieniu by istnie

ratuj mnie o Nieskoczony
któremu na mnie zale
y
wybaw mnie
od idiotycznej agonii duszy
w po
łowie ycia
tu
przed mierci

nagle...

 

nagle...


 

nagle wszystko leci z rk
trudno my
li pozbiera
sami z własnsamotnoci
spieramy sio pierwszestwo

nagle wiat przechyla si
i niebezpiecznie wykrzywia
wszystkie nasze my
li
na wszystkich naszych drogach
wywraca drzewa
i przyja
nie

nagle wydaje sinam
e jugorzej bynie moe
e nikt nie uratuje nas
gdy ziemia w konwulsjach
otwiera sw
gardziel

nagle historia dziwnie zmienia tory
wychodz
c poza granice
naszych przewidywa

i okazuje si, e wszystko szło dobrze
e Ktoprzemylał
ka
dnaszchwil
by zaprowadziła nas do szczęścia

dzień zaślubin

 

dzień zaślubin


 

i powoli rozchyliły się skrzydła drzwi
wpad
ło ciepłe światło na posadzkę
i weszliśmy jak po mgle
niezauwa
żalnie opuszczając hałas świata
zamykaj
ąc rozdział życia

doszliśmy do schodów
mijaj
ąc po drodze twarze przyjaciół
słuchając śpiewu aniołów
i w
łasnych oddechów

pełni byliśmy strachu
i pyta
ń: czy wydarzy się cud wierności?
czy wytrwamy pomimo cierpie
ń?
czy to ty dla mnie?
czy ja dla ciebie?
czy razem to my?

i wtedy spadł z Nieba
p
łomień pewności
że i tak nie ma to znaczenia
że wszystko to chwila
w której warto robi
ć to
do czego popycha nas
niewidzialna r
ęka Opatrzności
by spe
łnić plan cierpienia -
nawrócenia swojego serca

wyszliśmy z kościoła
życzenia uśmiechy kwiaty
w orszaku kroczyliśmy do domu...

niesamowity dzień
w którym zrobiliśmy krok
pierwszy krok
za delikatnym g
łosem Miłości
w cieniu wielkich oczekiwa
ń
i pragnień

wszystkie zwiędły -
Mi
łość wygrała

tamci i my

 

tamci i my


 

opowieci o ludziach z sercem głębokim
przekazuj
sobie z pokolenia na pokolenie
Ci którzy t
skniza witoci-
"je
eli Im siudało, dlaczego nie moe siudanam?"
- pytaj
siebie...
"jest przecie
gdziedroga, która prowadzi do szczęścia..." -
Tamci doszli do kresu niemo
liwoci
prze
ywajc to samo co my:
w
tpliwoci, kruchość i samotność
pokonali l
k przed nieznanym
spalili wszystko w ogniu mi
łoci
by nie t
skniza wiatem
zdobyli nie
miertelność
...a my?

odpowiedź

 

odpowiedź


 

pytasz - co u nas?

u nas duo sizmieniło
uspokoi
ły sirozdranione serca
wargi zaci
nite złagodniały
wypogodnia
ł wzrok
ju
nie jestemy młodzi i gniewni
wykarmieni cierpieniem
z
łoylimy bro
by odbudowa
zniszczony przez nas wiat
i tak dzie
za dniem
schodzimy z coko
łu
i postrzegamy
wiat
z perspektywy innych
yjcych blisko nas

a wszystko
to dzi
ki lekarstwu
udr
ki
zranienia
niepowodzenia
które przysz
ły z Jego
witej Woli

pytasz: „czy Go znam ?”...
...ten kto pyta, nigdy Go nie zna
ł

chodź ze mną, chodź

 

chodź ze mną, chodź


 

mówili do nas tyle razy
nie uda si

to niemoliwe
i chcieli zabra

zabra
nam nasznadziej
na dni szczęśliwe

my odpowiadalimy im
e simyl
i zobacz
gdy wrócimy z tej przygody
zadowoleni ze swego
ycia

to co nam dodawało sił
w tej podróy
to by
ła miłość
za którtsknilimy tyle lat
i do nas przysz
ła
i nas zbawi
ła

chod
ze mnchod
wyruszmy w twielkprzygod
razem

teoria spisku

 

teoria spisku


 

skradajsiludzie w ukryciu
gorliwie obserwuj
-
(infiltracja nigdy nie
pi)

tkajscenariusz prowokacji
tak, by ka
dy uległ złudzeniu
e jest stwórc
przełomowych chwil historii

przenikajprzez szczeliny serca człowieka
ci
gnniewidoczne sznurki
przekonuj
c o słusznoci
prawo
ci, koniecznoci działania

mistyfikacje
tryumfy, upadki
zamachy, rewolucje
raporty, wywiady -
re
yserujkady krok

pozwoliłeBoe dziim tryumfowa
lecz przyjdzie dzie
gdy zobacz
w dniu ostatnim
e słuyli Tobie

dlatego prosz
bromnie przed sdem
w
ładców i polityków
by nie okaza
ło si
e byłem przeciw Tobie

bezsilność

 

bezsilność


 

co mogłem zrobi?
czy mog
łem w ogóle zrobico?
wtedy, gdy nie posz
ło jak zamierzałem

rozmawialimy o tym co trudne dla nas
i nie mogli
my sispotka
na kocach zda

...czasem tak jest
i
mamy nadziej, e słysznas
a jednak
potok s
łów przesyłamy w próni
jak fale radiowe wysyłane w kosmos
w poszukiwaniu innych cywilizacji

co mogłem zrobi?
dzi
juwiem, e nic

oczekiwanie daje szans
e ktonaprawi uszkodzone
mechanizmy serc
zanim znów nie spotkany si

przy gorzkiej kawie

kochana, już wiosna

 

kochana, już wiosna


 

już dni coraz dłuższe
powietrze coraz cieplejsze
oddychamy szybciej
gdy widzimy p
ąki na drzewach
ptaki wychodz
ące z ukrycia
i przytulone pary zakochanych

nie płacz kochana - nie płacz
czy nie uda
ło się? - nie wiemy
nie jest tak jak chcieli
śmy
jak pragn
ęliśmy... o tak...

już wiosna puka w okno
i chce w nas ogrza
ć
drobinę nadziei
któr
ą uratował Bóg
w te zimne tygodnie
mierzone uderzeniami
łez

już dni coraz dłuższe
i
świat barw nabiera
motyle przynosz
ą tęsknoty
na kolorowych skrzyd
łach

oddychamy szybciej
i g
łos nam drży
gdy kto
ś puka do drzwi...

myśląc o potomnych

 

myśląc o potomnych


 

co pozostawimy tym
którzy po nas przyjd
ą?
spalon
ą ziemię
zazdrości ogniem?
i oddech strachu?
i pio
łun zdrady?...

daliśmy sobie
serca rozerwa
ć
i ogień duszy wygasić
oczy zawiązać
język wypalić -
karmieni co dzie
ń
zatrutym chlebem...

i tylko nieliczni
wyrzekli si
ę świata
za cen
ę wzgardy
nosz
ąc ubóstwo
zawsze przy sobie
bronili
Życia
które w nich by
ło

dla nich to przeznaczone
ods
łonić innym
prawdziwy pejza
ż
otworzyć wrota
pochodnie zapali
ć
by uratowa
ć
stęsknionych miłości...

co pozostawimy tym
którzy po nas przyjd
ą?
czy obronimy skarb
krwi
ą dla nas zdobyty?
drog
ę do naszej
Ojczyzny?

zwycięstwo

 

zwycięstwo


 

dlatego, e dzinam sinie udało
nie ma co szat rozdziera

i rwawłosy

obserwator naszych niepowodze
myli, mówi do nas:
to utopia!
marzenia
citej głowy!
jak mo
ecie tak y?
tak traci
czas swego istnienia?
w pogoni za wiatrakami
to zwyk
ła fantasmagoria

ale my
spróbujemy jeszcze raz
i jeszcze raz
dzisiejsze niepowodzenie nie przekre
la jutra
yjemy dla tej chwili
zwyci
stwa
decyduj
cego zwycistwa

po co się urodziłem?

 

po co się urodziłem?


 

urodziłem sipo to
by spotka
wszystkich, których spotkałem
przej
ść dziecistwo bez trosk -
co dzie
nowe wielkie odkrycia...
us
łyszew młodoci swój własny głos
posmakowa
udrki bezczelnoci
i s
łodyczy zakochania

urodziłem sipo to
by ciebie spotka
i ciebie kocha
by kochanasze dzieci
wspólnie mieszka
i y

urodziłem sipo to
by moja wina sta
ła sibłogosławiona
a cierpienie, choroby i staro
ść
wycisnęły ze mnie łzy alu
i pokorne s
łowa wybaczenia

urodziłem sipo to
by dzie
po dniu odkrywa
e wszystko istnieje w innym celu
ni
mylałem
i
e rzeczy majsiinaczej -
wszyscy idziemy do ziemi
której nie znamy

urodziłem sipo to
by doj
ść do dnia, gdy umrze we mnie ciało
i dotknie je proces rozk
ładu
a serce przejdzie przez ogie

by znów siurodzi

wdzięczność

 

wdzięczność


 

serdecznie dzikujCi

za odnalezienie mego miejsca
po
ród tak wielu istnie
pomidzy ludmi najlepszymi dla mnie -
mego miejsca na ziemi

za przeprowadzenie mnie
przez tysi
ce niebezpieczestw
do dzisiejszego dnia
bez ran na nogach

za delikatntroskliwość
jak gdybym sam płynął
pod wiatr
poci
gany ciepłem wiatła

chcwyraziszczerwdziczność
za lata cierpliwoci
i ci
głego dodawania
nadziei i odwagi

i za miłość której nie rozumiem
i poj
ąć nie mog
i cierpienia których silkam
i darowanie wszystkich moich d
ługów

oczekiwanie

 

oczekiwanie


 

proszę daj mi przetrwać
ten trudny czas
naci
ęty jak kora
chwilami wytchnienia
gdy wyp
ływają z serca krople słodyczy
reszta to gorycz
przerastaj
ących mnie wyborów
kroków robionych w wielkim zmaganiu

proszę pociesz mnie
bym nie cofn
ął się
przed jutrem
wytrzyj z moich ust
s
łone krople zwątpień
przemów znów
by podtrzyma
ć życie
które dr
ży od chłodu

proszę pozwól przetrwać do jutra

Ave Maria

 

Ave Maria


 

świerszcze grały nam
jaskó
łki zataczały koła
gdy prowadzi
łeś nas przed ołtarz
kwiaty tego dnia
obudzi
ły swe dusze
by nape
łnić pięknem
wn
ętrze kościoła
a s
łońce przechodziło samo siebie
konstruuj
ąc witraże
na naszych oddechach

i choć nie było dużo gości
cho
ć fałszowały skrzypce
i nie by
ło hucznego wesela
by
ł to dzień
nierówny innym...
----
i dzi
ś
po wielu latach jestem pewny
ż
e był to największy cud w moim życiu
gdy pierwszy raz
pojawi
ła się we mnie wiara

i gdy modlę się
chcę Ci wyznać:
najpi
ękniejsze życie
podarowa
łeś mi
w ka
żdej kropli chwili

i Tobie dziękuję
Piastunko moich kroków
że nas przenosiłaś
ponad szczytami cierpień
-----
świerszcze grały nam
jaskó
łki splatały koła
kwiaty pachnia
ły słodko
przeczuwaj
ąc
że Niebo nadchodzi...

### (niech uciekną...)

 

###


 

niech uciekną me marzenia
niech nie m
ęczą mnie już więcej
pragnieniami
t
ęsknotami
za spe
łnieniem życia
które nigdy nie nadejdzie

niech odejdą wielkie plany
które snu
łem w młodych latach
nawiedzony
chcia
łem dać się ukrzyżować
wszystko oddać
dla Miłości

ale Miłość przyszła całkiem inna
ni
ż ją sobie wymarzyłem
z twarz
ą taką
w jaką nie chcę patrzeć
z g
łosem który ból zadaje

zostaw tylko w mojej duszy
to pragnienie
 tęsknotę
ż
e Cię spotkam
ż
e pokocham jeszcze tutaj
Nieba dotkn
ę

pragnienie

 

pragnienie

...i wyprowadzili Go poza miasto...


 

co mi po tym wszystkim co mam
gdy Ty daleko jeste
...

          nie mam radoci z ycia
          bo odsun
ąłem Ci
         
bymi nie przeszkadzał -
          zbyt wiele pokrzy
owanych planów
          zbyt wiele nag
łych przeciwnoci
          - tam gdzie Twoja obecno
ść

co mi po tym wszystkim co mam
gdy Ty daleko jeste

wyprowadzony poza miasto...

          nie mam lekkoci serca
          i wszystko jest tak ci
ężkie
         
e przerasta
          bo
łudziłem siwiarw siebie -
          pozwala
łemi skosztowa
         
tych wielu łez

co mi po tym wszystkim co mam
gdy Ty daleko jeste

wyprowadzony poza miasto
na ukrzy
owanie

          dlatego dzizdecydowałem
          ukorzy
siu Twych stóp
          krwawi
cych
          za piek
ło mych grzechów -
          pozwala
łebłądziabym odnalazł w kocu
          źródło Twego miłosierdzia
          pod krzy
em moich cierpie

odddać cztery razy

 

odddać cztery razy

poniedziałek 04.06.2007 g. 21


 

wczoraj byłeś u nas
chcia
łeś zawitać w nasz dom
przebywa
ć pośród naszych grzechów

jak Zacheusza nawiedziłeś
usiadłeś tak z nami do stołu
ucztowali
śmy
śpiewaliśmy
opowiadali
śmy o nas
wdzi
ęczni, że jesteś z nami
że spojrzałeś na nas

wielka to miłość:
nie wspominasz b
łędów
i zawsze na nowo
rysujesz przed nami z zaufaniem
nowe pi
ękne plany

wczoraj był ten jeden
z najcenniejszych dni
gdy Niebo zesz
ło na ziemię
rozmawiało z nami
s
łużyło jak królom
poruszaj
ąc serca głęboko
delikatn
ą miłością
zostawiło ślad
niezniszczalny
pami
ątkę ukochanego

ciagłe pytania

 

ciagłe pytania


 

ty i ja
wiaty dwa tak róne
tak dziwne
tak niepoj
te

dlaczego poszłaze mnw twypraw?
mog
łamilej przeykawał życia
mniej cierpie

mniej łez wyla

co sistało, e odwayłasi
skrciz twojej drogi
i pój
ść ściektak niepewn?

ty i ja
tyle lat ci
gle razem
tak dziwne
tak niepoj
te

wielka tajemnica
mojego
ycia

za ścianą

 

za ścianą


 

niewielkie myśli
ma
ły świat
noc d
ługa
krótki dzie
ń
te same godziny
wyj
ście
powrót
sen
      wyznaczone
ścieżki
      drzwi
      schody
      klamka
      kuchnia
      ł
óżko
a gdzie
ś
za
ścianą
po drugiej stronie ulicy
nuci melodi
ę
szczęście
twoje
      wystarczy
      raz
      zmieni
ć plan dnia
      raz przej
ść
      przez zimn
ą ścianę
     
na drugą stronę
     
wskroś
      ż
elaznej stabilizacji

bardzo powoli

 

bardzo powoli


 

bardzo powoli
przychodzi do nas
uspokojenie pragnie
marze
wszystkiego co wydaje sinam
e musimy zrobi
bez czego szczęście nas opuci

bardzo powoli
dajemy przekona
si
e niekoniecznie wiat sizawali
i stracimy co
cennego
gdy zapuka do naszych drzwi
cierpienia dama

bardzo powoli
odkrywamy nowy
wiat
cho
tak bliski
to niewidoczny dla wielu oczu
w którym wszytko
staje si
pragnieniem
s
łodkchwilukojenia

bardzo powoli
umieramy
przez ca
łe ycie
by powoli zda
sobie spraw
e jeszcze nie yjemy
lecz w bólach rodzenia
zbli
amy sido dnia
urodzin

za nami miłość - przed nami miłość

 

za nami miłość - przed nami miłość


 

czy przyjdzie wiosna?
czy przyjdzie marzec?
nasze marzenia dawno ucich
ły w nas
i tylko czasem gdy s
łońce się budzi
one si
ę budzą na nowo w nas

czy znowu się zakocham?
b
ędę liczył minuty?
z kwiatami czeka
ł na rogu ulicy
by ci
ę zaskoczyć swoją miłością
by ci pokazać jak bardzo tęskniłem

nie przyjdzie już wiosna
nie przyjdzie ju
ż marzec
bo
życie dla nas coś więcej już znaczy
wspólne cierpienia bardziej smakuj
ą
niż najgorętsze zakochanie

usiądź koło mnie
i przytul si
ę do mnie
spójrz w oczy
życiu
by
ło dla nas dobre
kwiaty ju
ż zwiędły i młodość przekwitła
a moja mi
łość wiąż swieża do ciebie

dzień końca świata

 

dzień końca świata


 

liczyłem dni do koca wiata
wed
ług sprawdzonych wzorów
przepowiedni, znaków na ziemi i niebie
bior
c pod uwagdopuszczalny błąd θ
czyli miłosierdzie
i uwzgl
dniajc równie
przyspieszenie wywołane wolnociczłowieka

i niestety
za ka
dym razem
wynik ró
nił siod poprzedniego
i cho
starałem siuwzgldni
wszystkie moliwe okolicznoci
i ich wp
ływ na dziearmagedonu
dochodzi
łem wciąż do rozbienych konkluzji

kiedy usiadłem wieczorem
odpocz
ąć po całym tygodniu pracy
s
łoce rozpoczęło spektakl przemijania
z wielkim rozmachem
w pi
knej scenografii
i zachowaniu równowagi i harmonii kolorów
zda
łem sobie spraw
gdzie „spaliłem” przewód mych docieka

wyznaczajc ten sdny dzie
korzystałem z analizy przeszłoci
moich wniosków i spostrze
ena jej temat
nie uwzgl
dniajc
e kada nastpna chwila
mo
e przynieść nieoczekiwane w skutkach
niespodzianki

traktujc przeszłość jako zamknity, pełny i spójny
zbiór wydarze
historii wiata
pomijaj
c najistotniejszy
najsilniejszy wp
ływ lat i dni
czasów ostatecznych
których nie mo
na wykluczy
z całoci oblicze

pokuso subtelna

 

pokuso subtelna


 

umiechasz si
i taczysz lekko przede mn
zaczepiasz rzsami
wzrokiem przyklejasz si

do policzka...
       kobieto pon
tna
       pokuso przekl
ta
       tyle razy zwiod
łamnie
       na
cieki grzskich zatrace
      
a w gstwinie
       zamienia
łasiw demona
       wypija
łaz duszy
       s
łodycz niewinnoci
u
miechasz si
i niemiało prosisz
tylko o jeden taniec
a potem znikasz...
       znam ci

      
kobieto miła
       wied
mo skryta
       jak dotkniesz - zabijasz
       po
erasz swych kochanków
       upajasz si

      
ich ostatnim oddechem
u
miechasz si
i płaczesz czule
gor
cymi łzami
i cicho prosisz
by przytuli
cichochwil...
       obym nie da
ł sinabra
      
na twe zaloty
       i czu
łe słówka
       na ciebie jedna jest obrona -
       szczere
łzy alu
       nad grzechami
       precz pokuso subtelna
       poczwaro ciemna

przewrotność

 

przewrotność


 

sady zakwitły
noce rozgrza
ły
wróci
ły bociany
a czas roztopi
ł
zmroony kurz nostalgii

wszystko nakarmiło tsknot
za yciem

tylko człowiek
zmroczony kr
ąży
po koleinach sabota
u
w
łasnego istnienia
utrwalaj
c wciąż w sercu
niech
ęć do ycia

tęskno mi

 

tęskno mi


 

tskno mi za górami
przestrzeniami g
łębokich dolin
w
skimi ciekami nad kroplami potoku
kamienistymi zboczami
i cudownymi zachodami s
łoca

tskno za kpami kosodrzewiny
gdzie zm
czenie zmieszane z potem
rozp
ływa si
wraz z nurtem obłoków
ponad nami

tskno za cisz
z nutszelestu orlich skrzydeł
szmerem wody przelewajcej si
pomidzy labiryntem skał
i lekkimi akcentami
kroków

tskno za podróżą
w wiat wolny od pogoni
za niczym
gdzie wskazówki
przesuwa powoli tarcza s
łoca
gdzie ludzie ciesz
si
na widok człowieka

tskno mi i nie wiem
czy dotr
tam jeszcze
bo si
ł mi ubywa
i kruszej
koci
a czas kurczy si
jak wyschła pomaracza
a trzeba jeszcze tak wiele
wiele zrobi

by zdążyprzed ostatnim
u
miechem...
by zamknąć swksigkochania

gubię chwile

 

gubię chwile


 

gubichwile
tak misternie konstruowane
planowane od tysi
cleci
g
łębokie i niezbadane

gubichwile
mojego krótkiego
ycia
bo wspomnienia spala
krucho
ść pamici
i niewiele pozostaje
za rok dziesi
ęć

gubichwile
najcenniejsze
Tw
czułocinaznaczone
Tw
miłoci
jak klejnoty
wypadaj

gdziepo drodze

gubichwile
bezpowrotnie...
i co robi
ć żeby nie zgubić życia?
bezpowrotnie?
jak zatrzyma
niezniszczalnie czas?
eby sipalił w moim sercu
cichy ogie

twoich ladów?

...gdzie miłość odnajdę?

 

...gdzie miłość odnajdę?


 

moje słowa
cho
bardzo prawdziwe
ludzi rani

bo miłoci w nich nie ma

i wymagania moje
dobre, przemy
lane
łamiludzi
bo mi
łoci w nich nie ma

a decyzje moje
tak g
łęboko rozwaane
krzywdz
ludzi
bo mi
łoci w nich nie ma

moja pomoc
tak gorliwa
wci
ąż krpuje ludzi
bo mi
łoci w niej nie ma

a modlitwy moje
wyrzeczeniem posolone i ja
łmun
powracajdo mnie
bo mi
łoci w nich nie ma

tylko grzechy
tylko grzechy b
łogosławione
bo je wzi
ąłena krzy

tajemnice

 

tajemnice


 

pierwsze lata
trudny czas
walk i wyrzecze

ucieczek i powrotów
nad
tych racji i grzesznych wyborów

niewiele było chwil
na tyle s
łodkich
by nauczy
ły nas umiechasi
niewiele pewnoci
w sercu
e wszystko idzie dobrze...

ile razy mylałem:
co zrobi
łem?! nastpna poraka w yciu!
lepiej by nagle wszystko
urwa
ło si-
przerwa
tpokrconhistori
- a marzenia...?
ach!

ale
dzi
ki Bogu
jako
przeylimy jeszcze jeden dzie
i nastpny
i jeszcze jeden...

tajemnica
e to wszystko udało si
i nie zawalił si
cały ten mój wiat

tajemnica to wielka
a my
l
o nas:
mojej
onie i o mnie

siostro ostatnia

 

siostro ostatnia


 

przeczuwam gdziew głębi
e nadchodzi coraz wikszymi krokami
ta serdeczna przyjació
łka moich inspiracji
moich decyzji i trosk

i chonigdy jeszcze nie spojrzałem w jej oczy
wiele razy s
łyszałem jej ciche kroki
i przenikliwy szept -
gdzie
na granicy wraliwoci ze znieczulic

poruszone serce ruszało z miejsca
by odzyska
stracony czas
lecz s
łabe załamywało rce -
topi
ło w zwtpieniu wszystkie swe nadzieje

mierci moja ostatnia siostro
zaczynam coraz odwa
niej myleo tobie
czy zd
ążę spakowawszystkie walizki

Ruanda

 

Ruanda

w obronie zabitych nieurodzonych


 

ludzie pytaj:
jak to mo
liwe, e do tego doszło?!
milion ludzi w trzy miesi
ce?!
czy cz
łowiek jest do tego zdolny?
to nieludzkie!

odpowiedistnieje
w oburzeniu:
to nie ludzkie

bo istnieje rzeczywistość
nie ludzka
któr
pomijamy
bagatelizujemy
stwierdzamy
e nie istnieje...

i to ona włanie
jest przyczyn
tylu zbrodni
naszego ludzkiego
wiata -
rzeczywisto
ść
grzechu i demona
który uwodzi ka
dego
i doprowadza do bezprawia sumienia

lecz ludzie nie pytaj:
jak to mo
liwe, by istniało prawo
które wyzwala ludobójstwo?
pi
ęćdziesit milionów w dwanacie miesicy?!
jak to mo
liwe
by chroni

płatnarmię żołnierzy -
decydentów i wykonawców

tylu zbrodni
gotowych na egzekucj

na zawołanie??

odpowiedistnieje
w nieistniej
cym oburzeniu:
to bestialstwo

olepieni - prowadzeni na postronku
wykonujemy rozkazy
bestii, której istnienia
tyle razy nie podejrzewamy -
oczarowani „wolno
ci
po
eramy innych

wmawia nam:
e dopiero dziotworznam oczy
   (
delikatnie wypalajc nam renice serca)
e dopiero dziodkrylimy prawd
   (bez przerwy udzielaj
c nam korepetycji kłamstwa)
e dopiero dzirozumiemy siebie i swe pragnienia
   (programowo przekszta
łcajc nas w maszyny)
ze dopiero teraz jeste
my wyzwoleni by kocha
   (wyrywaj
c z wntrznoci tsknot, by oddaza kogoś życie)

ludzie pytaj- - -
                              odpowiedzi nie s
łysz
gdy nie jest taka

jaka   m  u  s  i   by

zostawić siebie po sobie

 

zostawić siebie po sobie


 

spisaobjawienia serca
my
li skryte, tsknot
jedynw swym rodzaju
tajemnic
sumienia

zatrzymaspotkania:
barw
głosu
asymetri
twarzy
szczero
ść i dotyk

prezenty darowa:
jak medalion z ukrytym imieniem
jak bursztyn z zastyg
łym oddechem
jak muszla z szelestem czu
łoci

przekraczasiebie:
jasne
lady w historii
wydarzenia poruszaj
ce dusz
fakty, legendy

kochaumierajc:
w codzienno
ci szczęście odkryte
ofiara krwi za b
łędy innych
przetrwanie ponad czasem i
mierci

kiedy słońce już zachodzi...

 

kiedy słońce już zachodzi...


 

a po burzy
gdy opad
ły wszystkie
krople
łez
zapalono ogie
ń słońca
ponad nami

gdy spadało w igły sosen
zapachnia
ło niewinnością
mgły podniosły swe welony
ponad pola
wycieraj
ąc stare żale

i speszone naszym wzrokiem
sczerwienia
ło
poruszaj
ąc promieniami
jak batut
ą
intonuj
ąc sonatę
na dwa serca
opada
ło
coraz ni
żej

każdy patrzył zachwycony
ka
żdy myślał
o swym cichym szczęściu
upragnionym
niespe
łnionym jeszcze
ale blisko ju
ż gotowym
aby rzuci
ć się w ramiona

daj mi słońce
jedn
ą chwilę
abym zdążył...

las

 

las


 

przez las przejechalimy
niechc
cy
wspomnienia przyp
łynęły
wszystkie
cieki
rozwin
ęły siw pamici:
mapa chwil pachn
cych ywic
i młodoci

wielkie wypady
gitara ogniska
melodie nucone wraz z kosem
maliny poziomki
tajemnicze ruiny
lady baniowych stworze
powroty pónnoc
i zachwyt
e tak pikny moe bydzie

las zza szyby samochodu
migota
ł tysicami lici
na wyci
gnicie rki
mijali
my naszprzeszłość

o lesie zielony!
opowiedz mi prosz

jaki wtedy byłem?
o czym marzy
łem?
za czym t
skniłem?

przez las przejechalimy
niechc
cy
nasz
wiadek szeptanych wyzna
kryjcy krótkie poruszenia serc
w g
stwinie wielu zdarze
smaganych wiatrem który nie wiemy dokd zdąża

jeden dzień

 

jeden dzień


 

co dziebudzsiz ciężarem na sercu
ciskajcym mradość pod gardłem
i cho
jeszcze nie wydarzyło sinic
ju
bojsitych natarczywych pyta:
czemu tak? czemu cierpienie?
czemu dzieci? ...czemu milczysz?!

i wycieram łzy z tej twarzy
która p
łacze
zaciskam usta
s
łucham twego krzyku w ciszy
i wycieram
łzy z policzka
z bólu ciep
łych

adojdziemy do zachodu
jeszcze jeden min
ął dzie
mały krok
ma
ła chwila
z sercem pe
łnym twoich łez

tu gdzie żyję

 

tu gdzie żyję


 

te pierwsze wieki
gdy wszystko
wiee było -
ka
dy krok zwiastuna na ziemi Słowian
pierwsze zachwycenie i pierwsze nawrócenie
po
ród ciszy pól i szelestu tsknot ludzi

te niesamowite spotkania
godziny wieczorami rozci
gnite w wieczność
pierwsze zanurzenia i cuda przemiany ycia
czysty strumie
gasił odpowiedzi
p
łomierozpalał żarliwość

a potem pierwsze przeladowania
z intryg k
łamstw - wygnania
zazdro
ść, e ktobył gorliwszy
yczliwszy
e szły za nim tłumy
pierwsza krew przelana - Stanis
ław
mi
dzy infułą a infułą

a potem wiele zapomniano
wiele wymazano
i wszystko by
ło drugie
przykryte kurzem pewno
ci siebie
i l
kiem, e ktozobaczy ukryte nasze winy

lecz zatarte lady witych mczenników
i tak uka
e wiatu
R
ka Boga

przed nim wszytko jest odsłonite
gotowe
eby powstana nowo

wątpliwości

 

wątpliwości


 

wtpliwoci
przychodz
odchodz
pokrzykujc jak przestraszone kawki
czasem przes
łoniniebo - ojczyznmoj
czasem wykpimoje nadzieje
i milkn
zawsze na wiosn
gdy drzewa pki wypuszczaj
a pierwsza zielemaluje parki ogrody lasy
i zamyka zmro
one usta zimy

wtpliwoci
jak t
cza nadajbarw
drodze po której codziennie przechodz
kiedy słyszodpowiedmego serca
zach
tdo nastpnego kroku
po falach jeziora
jedynej
ciece
do wiecznego
wita

wtpliwoci
nadaj
smak wolnoci mojemu yciu
gdy wci
ąż muszwybiera-
jak ciche mg
ły
przesuwaj
sipomidzy
kolumnami mojej wiary
sprawdzaj
c autentyczność
testujc dojrzałość
znikajw szelecie mojej modlitwy

biedaczkowie

 

biedaczkowie


 

nie rozumiemy CiBoe -
lecz zbyt pyszni by uzna

e nie jestemy w stanie
ogarn
ąć Twe zamiary
e nie jestemy w stanie
dotrzyma
Ci kroku
e od wieków uprzedzasz nas
a my zawsze w tyle
za albo przeciw Tobie

nie rozumiemy CiBoe
i pewni swej ludzkiej natury
wzbudzamy niepewno
ść Twego istnienia
za
lepieni swymi pragnieniami
nie dostrzegamy w naszej historii
Twej czu
łej obecnoci

nie rozumiemy Ciebie
bez wzgl
du na to kim jestemy
i cho
czasami wydaje sinam
e dotykamy Nieba
wolimy nasz
pewny wiat
nasze gorzkie wi
zienie
biedaczkowie

sukces

 

sukces


 

kiedy spotykamy wygran
oszałamia nas
oklaski, toasty, uznanie
wygrywa
- tego pragnie kady z nas
pora
ki - to głos opuszczajcego szczęścia

i tak przyklejamy sido kadej moliwoci
wyp
łynicia na powierzchni
estrady wiata
i zatracamy nasze m
łodziecze pragnienia
bezinteresownego oddawania
ycia

co zdarzyło si?
w jaki sposób tak szybko zmienili
my
szczero
ść na zdystansowanie si?
gorliwo
ść na osd?
i przeszli
my do opozycji
wobec radykalizmu
co takiego przeszy
ło nasze gorce serca
e tak szybko ozibły?

ycie tak szybko mija
e nie zastanawiamy si
nad pytaniami
natarczywie pukaj
cymi
do naszej duszy...

nienasyceni sukcesem
przegrywamy bezpowrotnie
czas naszego
ycia

Loretto

 

Loretto


 

wszystko wskazywało, e nie dojdziemy
do doliny uspokojenia naszej duszy
przeciwno
ci zamykały ostanie otwarte bramy
bezwzgl
dnie

tyle poraek - kłótni, walk o racje
stoczonych przy stole wspólnego chleba
tyle niewybaczonych b
łędów
uderzonych policzków
ciekajcych łez
ukradzionych nadziei

gdy bylem w Twym Domu
pierwszy raz
uwierzy
łem, e zrobisz wszystko
by nas uratowa

gorliwa Piastunko moich kroków

dzi
gdy z Tobzasiadłem do stołu
po czasie st
sknienia
widzia
łem, jak subtelnie wplotła
w kade nasze istnienie
t
samzłotni
uległoci

plany nasze odeszły
nie spe
łniły si
ale wicej otrzymalimy
ni
spodziewalimy si
gdy doszlimy do doliny Montorsso

gdy nadchodzi Syn Człowieka

 

gdy nadchodzi Syn Człowieka


 

nie odkupię mych grzechów
nie ulecz
ę ran zadanych
rozpacz
ą, że idzie nie tak

nie wymażę tych wszystkich chwil
o których chcia
łbym zapomnieć
o których ty nie możesz zapomnieć

co mogę zrobić gdy żal przychodzi?
szarpie sercem
mi
ędzy szaleństwem zatracenia
a szczer
ą ekspiacją

co mogę zrobić?!
gdy spragnioni wo
łają pić
a głodni jeść
gdy ślepi proszą o wzrok
a zrozpaczeni wo
łają o nadzieję?!
---
ju
ż niebo się otwarło
i nie ma odwrotu
gdy Syn Cz
łowieczy
nadchodzi
trzeba zrzuci
ć płaszcz
i rozda
ć   w s z y s t k o  ubogim

ostatnie metry

 

ostatnie metry


 

dzinie zaley mi ju
by spotkaprzyjaciół sprzed lat
si
ąść i godzinami wspominamłodość
szalone pomysły
i pierwsze mi
łoci

dzizdajsobie spraw
e bardziej potrzeba
rozliczy
siz łez
spojrze
w twarz wszystkim
których spotka
bym nie chciał

dlatego nie odbieram telefonów
nie odpowiadam na listy
nie otwieram drzwi
gdy pukaj

sentymentalne wzruszenia

stajna linii
gotowy by przebiec
ostatnie metry

tak wiele, tak późno

 

tak wiele, tak późno


 

to wszystko co przeszło koło mnie
tak szybko
by
ło wspaniałe było najlepsze
ta droga
ciekajca
mi
dzy wielu kamienistymi posgami
o otwartych ustach pe
łnych strachu
by
ła jedyna
by
ła jedyna by powrócido domu Ojca

dzikiedy widzto wszystko -
ogarniam wzrokiem moj
przeszłość
dopasowanych ludzi do wszystkich aktów ycia
idealnie skonstruowane spotkania
otoczone wszystko estetyk
materii:
wspomnie
purpury nieba
kolorów stworze

dokładnociwykonania

dzikiedy widzto wszystko
t
skniza Tob
z wdzicznoci chciałbym oddawszystko
i chocia
nie mam nic
wiem,
e przyjmiesz moje wyznanie

tak wiele Twych natchnie
zgubiłem
Twej darowanej
łaski
straci
łem

tak póno Cipoznałem!

wielcy

 

wielcy

dla Czesława W.


 

kiedy wdrujmidzygalaktycznprzestrzeni
ocieram sio czarnmateri
przeciskam sipomidzy gorci zimnenergi
to coraz bardziej zdajsobie spraw
e nie wiem NIC
cho
...
raczej czuj

e istnieje bardziej CO
niNIC
----
oddaj
całe ycie
by szuka
odpowiedzi
ukrytych pomi
dzy kwantem a oddechem
mi
dzy miercia brzegiem wszechwiata
a
ona czeka przy zimnej zupie
dzieci rosn
w cigłym stsknieniu
bez wieczornych poca
łunków
nauczone,
e ycie moe poczeka
gdy przecierane snowe szlaki dla ludzkoci...

łudzsi
wpatrzeni w tysice znaków i wzorów
stworzeniem teorii
wszystkiego
a przeciepoznajtylko tyle
ile pozwolono im pozna

w jednym kruchym yciu-
i cho
zrobili jeden duy krok dla postpu
przeczuwaj
, e scoraz bliej
Wielkiej Nieznanej Istoty

moje życie

 

moje życie


 

kocham ciebie moje ycie
ale jeste
za małe dla mnie
nie mog
zmieciw tobie
wszystkiego za czym t
skni

kocham ciebie moje ycie
lecz nied
ługo jeszcze razem
b
dziemy dzielikrok
musz
opucicijuniebawem

kocham ciebie moje ycie
przelotnie i chwilowo
jak m
łodość która musi minąć
jak kaczece dopóki nie zwidn

kocham ciebie moje ycie
i nie pytaj mnie wi
cej:
czy dam sobie rad
?
wiesz przecie
, e nie

prawie sam

 

prawie sam


 

nic junie wróci
na pewno nie wróci!
chcia
łbyupucić łz
wyzna, e al ci
tych wa
nych chwil
które odda
łe
za kilka marnych srebrników...

lecz łza nie chce spłynąć
bo nie ma już łez -
zastyg
ły w kryształy -
nie by
ło czasu
by troszczy
sio nie
gdy przechadza
łesi
porodku cierpicych
zaj
ty swojracj
nie wyp
łakałeś żadnej z nocy
nad sob

samotny układałeco dzie
swe ordery na biurku
przed snem

nie nadejdzie ju
tamten pan tamta pani
nie zadzwoni
nie dostaniesz listu
i b
dziesz przepychał
godzinza godzin
by dotrwado rana

i chciałbyupucić łz
lecz nie ma łez
tylko ty sam
prawie sam - - -

gdy starość puka w zegar

 

gdy starość puka w zegar


 

i mam nadziej
e gdy bdsistarze
bdziesz blisko mnie
gdy wsta
bdzie mi trudno

nocpoprawisz poduszk
a w dzieumyjesz twarz
doprowadzisz do okna
dodasz ochoty by
y
by prze
ydobrze
mo
e ostatni dzietutaj

i mam nadziej
e bdmógł mówitobie
codziennie
e cikocham
e szczęśliwy jestem
z czasu jaki dosta
łem
a w nim niespodzianek pe
łen kosz
s
łodkie wino ycia

i mam nadziej
e gdy bdziemy sistarze
nie zgorzkniejemy
i codziennie
zapala
bdziemy słoce
a gwiazdy wieczorem k
łaść na parapecie
by wskazywa
ły
drog
błądzcym
i do ko
ca bdziemy
oddycha
serdecznie

powrót

 

powrót

dla Judyty


 

pójdz różą do Ciebie
w korytarzu roznios
ę ślad
mej drogi do Twego serca
i gdy otworzysz drzwi
jak co dzie

wyznam, e chcwróci

opuciłem Cijudawno
cho
wydawało si, e jestem tu
uciek
łem pochłonity sob
w nory pełne niejasnych odpowiedzi
nieszczerych pó
łsłów
wtulony twarz
w swe oczekiwania
zostawi
łem Ci- -
nawet nie wiem gdzie?

pójdi poproszCi
bypozwoliła znów yz Sob
dzielikady Twój oddech i krok
a w
tpliwoci przemieniaw oczekiwanie
na szcz
ęście które obiecało nadejść

dzipójddo Ciebie
oby
była w domu
i drzwi mi otworzy
ła...

głębokie fale uczuć

 

głębokie fale uczuć

czyli gdzie znalazłem w końcu uspokojenie serca


 

oczy Twoje mają głębię słońca
i ciep
ło gwiazd
spojrzeniem mi
ękkim i przezroczystym
pocieszasz moje serce zgubione
melodi
ą słów sięgasz
miejsc nikomu niedost
ępnych
w tajemniczy sposób
ods
łaniasz świat
gdy id
ę z Tobą

wtulony w ramiona nadziei

bo tęsknota - jest dla Ciebie -
i zakochanie
i czu
łość dotyków
i wszystko...

i choć stąpam przez życie
twardo - po
śród bólu
to oczekiwanie na Ciebie
koi i uspokaja
w tej przygodzie
niesamowitych wydarze
ń
i niespodzianek

bicie serca

 

bicie serca

dla wszystkich których spotkałem w tym życiu


 

umiałem bez skrupułów robić rzeczy takie
których dzi
ś mi wstyd
takie dawa
ć słowa
jak uderzenia w policzek
brn
ąłem naprzód
bez pardonu
nie zauwa
żając niczyjego cierpienia
niczyje wo
łanie
nie robi
ło wrażenie na mnie...

ten człowiek bez serca
był największą
mą nieuświadomioną boleścią -
z pustki pustk
ę wylewał --
czarny dym spalonych ko
ści---
odtr
ącanych przyjaciół...

dziś ubieram buty żalu
wychodz
ę i szukam drzwi
które zatrzasn
ąłem wczoraj -
pukaniem prosz
ę
o spojrzenie przebaczenia

pogubione adresy odfrunęły -
wiele zawiedzionych serc
wiele wykorzystywanych d
łoni
wzgardzonych oczu -
to zranieni przeze mnie
wracaj
ą w moich wspomnieniach
czekaj
ą na bicie mego serca

niewygodni

 

niewygodni


 

wyprowadmy go na zewntrz
zrzu
my ze skały w przepaść
bo nam niewygodny
niech zginie pami
ęć o nim

to nie opowiadanie z przeszłoci
ale nasza osobliwa historia -
ile polecia
ło jugłów
z naszej nieprzymuszonej woli?
ilu niewygodnych
wyrzucili
my za drzwi?
ilu wykre
lilimy grublini
otwierajc im yły?...

wciąż nie dociera do nas
chóralny krzyk
tak wielu

choroba postpuje
diagnozy nie szukamy
zahipnotyzowani pewno
cisiebie
obalamy nast
pne autorytety
by nie
wykradły nam
reszty
ycia

wyprowadgo na zewntrz
zrzu
ze skały w przepaść
bo ci niewygodny -
- czy zginie pami
ęć o nim?

pytanie

 

pytanie


 

czy pytania przejdkoło nas?
odwieczne pytania o sens?
czy mo
e nie dadznam spokoju
i b
ddeptapo naszym cieniu krok w krok?

czego oczekujemy?
a czego si
boimy?

Zdarza si
e tsknimy za tym
czego w przewrotny sposób si
obawiamy
jakby le
ała nam na dłoni cała przyszłość

a wic dlaczego?
pytam - dlaczego
pytania w
łóczsiza nami?
wiemy co przyjdzie i jacy b
dziemy

nasz świat

 

nasz świat


 

znów będzie wojna w Palestynie
ludzie w kruchości
 ruszają rano do pracy
na Czerwonym Wschodzie wybory bez wyboru
a na Dalekim Zachodzie
walka o Bia
ły Dom w białych rękawiczkach
na Fiordowej Pó
łnocy
cisza przed samozag
ładą
wymierzana miarowymi samobójstwami
u s
ąsiadów budzi się ze snu faszystowski duch
t
ęsknota za rasą Panów

jak fale na morzu
pulsuje oko bestii
wpl
ątanej w sprawy naszego świata
wtopione tak niewidocznie
że niewielu czuje jej wzrok na swych sercach

co dzień tak wielu oddaje jej swą duszę
nasłuchuje głosu, który odpowie: kto winien
w szalonej pogoni
zmaltretowani sukcesami
wycieramy przed snem
krew z naszych ust
by jutro zacz
ąć po staremu

a może w końcu zacznie się wojna
w moim sercu...

oszukani

 

oszukani


 

zmęczenie nadchodzi z rana
gdy snu za ma
ło dała nam noc
i gdy bole
ść przeplotła nasze unerwienie
nie daj
ąc nam możliwości zwrotu
w
żadną ze znanych nam dróg

wstajemy zmęczeni rozmyślaniem:
o tym, co nie powinno si
ę wydarzyć?
jak powinno wszystko pój
ść?
co mo
żna zrobić
by zmienić cały bieg historii
na
korzystną koniunkcję drobnomieszczaństwa i bezproblemowości?

zmęczenie naciągamy na siebie
gdy k
ładziemy się spać
szlifując ostatnie modlitwy -
a nó
ż dziś wydadzą oczekiwany owoc
i mo
że pomyli się ten nasz Bóg
zawiesi bro
ń
i spełni nasze oczekiwania

błazny tego świata to my
zmęczeni kochaniem
wolimy dzi
ś szampańskie szaleństwo
i prawem grawitacji przyci
ągamy każdego
kto zdolny jest imitowa
ć
ż
e wszystko idzie jak trzeba
a niewygodnych omijamy
by nie naruszyli naszej harmonii ze
światem
funduj
ąc nam swoje rozdarcia
swe pytania
chore emocje

zmęczenie nadchodzi z rana
jak s
ęp wyrywa następny skrawek nadziei:
że może dziś coś się zmieni...

świat czy nasze serca?

Niebo

 

Niebo


 

jumylałem
e Nieba dotykam
a ono nagle odp
łynęło
daleko - poza granice moich mo
liwoci

Niebo, moje Niebo
powró
znów
prosz

bdczekał
na Ciebie
do ko
ca mojego wiata

dialog

 

dialog


 

noc
b
łagalny krzyk
o pó
łnocy

dzie
cicha odpowied
midzy czasem

czekając na wiosnę

 

czekając na wiosnę


 

zapukała z wiosną do nas nadzieja
że możliwe
znów wrócić do siebie

dzień za dniem oswajamy się ze sobą
na nowo poznając zmarszczki zmęczonego czoła
oddychamy wzajemnymi udr
ęczeniami

jak w szklanej kuli
pozwalamy zobaczy
ć wszystkie sekrety
ryzykujemy na nowo mo
żliwość wzgardy

znowu wszystko jest pierwszy raz
przesz
łość zamknięta czeka na koniec świata
a my mo
żemy pozwolić uleczyć
pordzewiałe serca