Sekret XI: Męczeństwo

Piotr Wojciechowski

 

Ikona, Święty Ignacy Antiocheński (w drodze na śmierć)

 

Sekret jedenasty

 

Męczeństwo

 

Świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał.”

Dz 7,58b-60

 

Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty! Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje.”

Łk 6,27-30

 

 

     Kiedy w Kościele pierwszy raz usłyszałem o tym, że słowo o miłości do wrogów jest skierowane do mnie i powinno się w moim życiu wypełnić, nie mogłem w to uwierzyć. Zawsze przedstawiano mi to słowo jako opcja, która wypełnia się w życiu konkretnych świętych, tak jakby to był przymiot tylko wybranych chrześcijan. „Normalnych” zaś dotyczy wersja normalnego kochania. Pierwszy raz, kiedy dotarło do mnie, że to ja jestem wybrany (co przecież wypływa z samego chrztu) i że każdy chrześcijanin w efekcie końcowym jest wezwany do miłości wrogów, to przestraszyłem się.

 

     Można powiedzieć, że dziś praktycznie nie mówi się i nie przygotowuje ochrzczonych do męczeństwa. Traktuje się jejako rarytas, łaskę, która otrzymują nieliczni. Dlaczego tak jest? Ponieważ jeśli nie doprowadziło się ludzi do tej relacji z Chrystusem, jaką powinni mieć chrześcijanie, to nikt opierając się na rozumie albo afektywności, nie jest w stanie zaakceptować takiej Miłości. Odsuwa się więc ją w cień, odkłada się na półkę, aby nie przeszkadzała nam i nie skandalizowała (czytaj: psuła) chrześcijaństwa. Oczywiście, mamy wybaczyć naszym wrogom, ale nie zapominać tego, co złego mi uczynili. Trzeba wybaczyć nazistom, Rosjanom, nawet żonie, która mnie zostawiła. Trzeba - to słowo demaskuje, że nie chodzi tu wcale o Miłość, ale o taktykę albo wypełnienie prawa.

 

     Mnie ta Miłość zachwyciła i odkryłem, że wrogiem, za którego modli się Chrystus na krzyżu: „Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co robią” - jestem ja. Odsłonił mi Bóg, jak wiele jego dzieł niszczyłem - zaczynając od żony, dzieci i mnie samego. Zrodziła się we mnie wdzięczność, że zatrzymał się obok mnie, swojego wroga. Dał znać, że rozumie, dlaczego niszczę siebie i innych. Wybaczył mi. Na koniec adoptował mnie, wroga, na swego syna.

 

     Jeżeli komuś zostaną otwarte oczy duszy i zobaczy taką Miłość, wtedy nie będzie mógł zatrzymać tego dla siebie. Zacząłem coraz częściej rozumieć innych. Sam, tak samo jak oni, widziałem wcześniej świat. Zdaję dziś sobie sprawę, jak cierpią i nie są w stanie inaczej reagować na mnie jak: przemocą, atakiem, oczernianiem, niszczeniem czy nienawiścią. Boją się śmierci. Tego, że jutro stracą pieniądze, a przecież „bez nich nie można żyć”; że stracą przyjaciół, a „przyjaciele są potrzebni, by coś załatwić”. Boją się, że stracą kontrolę nad historią, a przecież „od nad zależy nasze życie”. Albo po prostu boją się Prawdy, bo jest niewygodna, bo ujawni ich grzechy, niecne plany, oszustwa, manipulacje.

 

     Gdy ktoś przebacza zło, którego doświadczył, wówczas bywa, że nazywają to demoralizacją. Uważają, że ze złem trzeba walczyć, ukarać. Przebaczenie nazywają „przyzwoleniem” na istnienie i rozkrzewianie się zła. Mówią również, że Chrystus to mięczak, że jest tchórzem i dlatego wymyślił „kochajcie wrogów”. A oddawanie życia za zabójcę, złodzieja, tego, który niedawno zniszczył twoje dzieci, żonę, to idiotyzm, to pogarda do najcenniejszej wartości, czyli życia. Dla chrześcijan życie, owszem, jest darem Boga i jest czymś cennym, ale najcenniejszym jest Życie Wieczne. Dla niego warto stracić nasze życie, nawet przelewając krew. Zresztą, jak mówią sami chrześcijanie (listy Pawła), smierć nie istnieje, my nie umieramy, tylko zasypiamy.

 

     Bóg, który chce uratować każdego człowieka od piekła, tylko w ten sposób może zbawić tych, którzy chcą zniszczyć Kościół. Posyła On dojrzałych chrześcijan na pogardę i na smierć. Wydaje się, że go niszczą, a im bardziej niszczą, tym bardziej Kościół rośnie w siłę, bo mieszka w nim nieśmiertelność . Widziałem, jak ci co mnie atakowali, gdy ja traktowałem ich z szacunkiem, wracali po kilku latach i prosili o przebaczenie. Jak mówił mój katechista: „wobec takiej Miłości nie można przejść obojętnie”.

 

     Przychodzi. Już jest blisko czas, gdy znów wrócą czasy wielkich prześladowań Kościoła. Teraz jest ostatni moment, by owce przygotować tak, by nie wyparły się Chrystusa. Co ja dziś mogę zrobić? Co dzień na nowo wyrażać gotowość, pełnić wolę Ojca. Szukać jej i nie bać się jej . Czuwać, by nie dać się oszukać przez demona. Mieć przed oczyma swoje grzechy, nie cudze. To obroni mnie, przed upadkiem w pewność siebie. Temu wszystkiemu Bóg będzie mi błogosławił.

 

     Fulgencjusz, święty biskup Ruspe, pisał, że: „dopóki zachowujemy świętą Miłość, to oznacza, że pijemy Kielich Pana” [ z rozdz. 28,16-18] Oznacza to, że picie Krwi Pana jest kradzieżą świętości, gdy nie chcemy kochać, gdy uważamy miłość do wrogów za głupotę i nie chcemy w taki sposób stracić życia. Możemy chodzić do Kościoła, modlić się i robić wiele rzeczy, ale jeśli w taki sposób nie chcemy kochać swojego męża i brać jego grzechów na siebie, jeśli nie chcemy dać się wykorzystać, okraść, bo uważamy to za głupotę, to jest równoważne, że jesteśmy raczej wrogami Chrystusa, a nie Jego przyjaciółmi, że Jego uważamy za wariata i tę Miłość za głupotę.

 

     Jak więc ośmielamy się pić Jego Krew i jeść Jego Ciało?! Jak możemy być tak bezczelnymi hipokrytami?! Zabezpieczać się „magicznie” Jego mocą i jednocześnie pluć na Jego Miłość i na Niego samego?! Tak zrobił lud wybrany, gdy pluł na Chrystusa, a chciał mieć między sobą na wolności Barabasza. Tak robimy i my. Choć ochrzczeni, to często Jego wrogowie. Choć ukochani
i zbawieni, to krzyczymy, by usunąć taką głupią i słabą Miłość sprzed naszych oczu. Za każdym razem, gdy używamy jakiejkolwiek przemocy, choćby najmniejszej, oznacza to, że gardzimy tą Miłością. Nie musimy nic mówić. Nasz wybór przemocy oznacza wyparcie się Chrystusa.

 

     Poganie, którzy zabijali chrześcijan, przelewając ich krew, smakowali tej Miłości. Można powiedzieć, że doświadczali smaku Eucharystii, nie będąc w Kościele. „Krew męczenników jest nasieniem (spermą) Ducha Świętego”. Jeśli zabijają chrześcijan, to zabijają Ciało Chrystusa i przelewają Jego Krew. To właśnie Krew Stefana (Szczepana) zabawiła Saula (Szawła).

 

     Ile ludzi musiało „przelać Krew”, abym ja został uratowany? Wiele. Jestem im wdzięczny. Już dziękowałem niektórym z nich, że nie odwrócili się ode mnie, pomimo że ich krzywdziłem. Oby udało mi się też oddać swoje życie dla Niego. Obym dobiegł do mety, kochając.

 

 

wylanie Krwi

_____________________________________________

 

kiedyś kochać zdawało się proste

gdy zaczynałeś ze mną przygodę

no cóż, byłem jak szczeniak

co szczeka głośno

ale się boi

bo tak naprawdę

nie rozumiałem nic z Twojej mowy

 

kiedyś napiąłem pierś i szedłem z tryumfem

z krzyżem na szyi

nawracać bezbożnych

i ujawnianiem ich grzechów

bez Milosierdzia waliłem po głowie

 

jak wielu musiało przecierpieć

i arogancję

i hipokryzję

bym wreszcie przejrzał na oczy

i poznał w końcu

czym JEST ta Miłość