Burza i Cisza

Piotr Wojciechowski

    ~~~~ (gdy piszę wiersze...)   
    ###
(na krawędzi...)   
    bez złudzeń   
    nagle   
    o Kościele   
    samotni   
    errata   
    oko opatrzności   
    tyle razy   
    krzyk do współczesnych   
    depresja   
    rozpoznanie   
    gdy wojna nadchodzi   
    co myślę, gdy słyszę Twe imię   
    gdy wiary brak...   
    moje dziś   
    ciche niepokoje   
    nasza perspektywa   
    świeża miłość   
    miłość   
    ...i opuścili Go wszyscy...   
    kompozycja   
    dla ciebie   
    pierwszy lot   
    gdyby nie starość...   
    tak wiele   
    plany na przyszłość   
    nie zginąć   
    Roma   
    Szczecin   
    co powiedzą   
    za mało   
    25   
    gdy wieczorem patrzymy na ulicę...   
    przygotowanie na pierwsze spotkanie   
    kiedy pragnę zacząć cię kochać   
    mój anioł   
    gdyby świat dziś skończył się    
   
droga do Miłości    
   
kiedy cie spotkam?    
    ostatni list do żony   

~~~~ (gdy piszę wiersze...)

~~~~


 

gdy piszę wiersze
my
ślę często: czemu?

zamykam w kształtach liter
tak wa
żne dla mnie dni
i cierpienia próbuję przykroi
ć
do brzegu kartki
jak grzywk
ę

więc dlaczego piszę?
i chowam mi
ędzy książkami
jak li
ście
wyznania mojej duszy?

znowu następny raz...

### (na krawędzi...)

 

###


 

na krawędzi wielkich pragnień
stoję dziś
i serce mi się wyrywa
szalone

ten moment jest tym
na który tak d
ługo czekałem
t
ęsknota za nim tliła się
przez lata

jak oddać życie w ofierze
do ko
ńca
bez mo
żliwości powrotu?
jak to zrobi
ć mój Boże?

jeszcze kusi mnie
tryumf i u
łożona wygoda
ale wiem,
że to zmnieni się
na pewno
i nied
ługo

bo czekam na Ciebie
a Ty na pewno przyjdziesz

bez złudzeń

 

bez złudzeń


 

zamyliłem sie nad listmoich grzechów
jak mog
ło do tego dojść?
tyle g
łupich słów
tyle nienawi
ci i decyzji podjtych złoliwie
tyle cieni na
cianach -
ludzi, którzy stracili nadziej

na miłość
przeze mnie

nie ma ideałów
bo grzech zarazi
ł kadego
nie
łudzsiju
e mojrodzinominie ta choroba
natomiast
dzi

chctowarzyszytobie w twych upadkach
i pomaga
ci podnosisi
dawaodwagw nastpnym cierpieniu
które przyjdzie na palcach
i stoczy walk
o naszdusz

nagle

 

nagle


 

nagle ktopuka
i
egna siwe nie
za pó
no na wyjanienia
wszystko sko
czyło siw jednej chwili
i nie mo
na junic dorzuci
ani zabra

nasze duo stało sipyłem
do niczego ju
nie potrzebne
rozwieje przemijanie

niegotowy codziennie
yjtak, jakby ycie mona było
powtórzy
drugi raz

nagle ktopuka
i wita mnie we
nie...
a ja wci
ąż nie spakowany

o Kościele

 

o Kościele


 

słucham wiele o Tobie
gorzkich s
łów, potoku słów
wszelka obrona jak p
łonąca łza
wysycha nim sp
łynie po twarzy

im bardziej Cię poznaję
tym bardziej tęsknię za wiecznością
odkryłem Twą miłość
w pośrodku grzechów twoich dzieci
wi
ększą niż ogień wszystkich słońc

tych co Cię nie znają
zwodzi oszustwo stare jak świat
że zapomniałeś o nas
lub bawisz si
ę naszym cierpieniem

lecz ja im bardziej Cię poznaję
tym bardziej tęsknię za Tobą

samotni

 

samotni


 

chodzą od serca do serca
i pukaj
ą
samotność krwawymi łzami
sp
ływa im z policzka
a oczekwnie zmiena nadzieje
w kamienne pos
ągi...

kiedy trafią w tę ulicę
gdzie czeka na nich miłość?
gdzie drzewa i
światło
nie s
ą zimne jak smutek
a ca
łe Niebo
schodzi na ziemi
ę
w radosnym powiewie

samotni
którzy ocieraj
ą się
o nas
chodz
ą od serca do serca

errata

 

errata


 

wypisz swoje imię na płatku róży
wtulonego mi
ędzy stronicami
niech nakarmi g
łos
ukochanych s
łów
które czytasz kiedy serce cierpi

nieświadomi wielkich brzemion
przewidzianych dla nas
w nieroz
łącznym serca splocie
nosz
ąc co dzień
nowych pyta
ń oścień

tak przeszliśmy wiele wiosen
z nadpalon
ą wiarą
bez gorących warg
skr
ępowani obowiązkiem
lecz szcz
ęśliwi
nawet czasem

dziś wspomnienia są jak potok
który ch
łodzi rany
i oczyszcza serce z s
ądów
kiedy S
łońce objaśniło
wszystkie akty
życia
które by
ło nasze

oko opatrzności

 

oko opatrzności


 

pomiędzy płatkami kwiatów
jest niebo i s
łońce
i twoje oczy
i gdzie
ś w środku mego serca
przesuwasz palce po pianinie -
melodi
ę grasz
która budzi we mnie tyle si
ł
i tyleż samo łez

i choć ziemia się kręci
i zmieniaj
ą się krajobrazy
przeganiaj
ąc wciąż ptaki na północ
i z powrotem

to w mojej duszy wciąż ta sama pogoda
rozpala drugie niebo
rubinowym kr
ęgiem słońca
i ukryte
życie
podtrzymuje przy oddechu

pośrodku kanionu ulic
jest skrawek nieba i s
łońca
i Twoje oczy
zapatrzone we mnie
a wtopiony w moje my
śli
Twój cichy
śpiew
leczy w
ątpliwości
i prostuje skr
ęcone konary dróg

i choć wysycha skóra coraz bardziej
a wzrok nie mo
że rozpoznać kształów
to wzmaga si
ę
coraz silniej
pragnienie kochania

tyle razy

 

tyle razy


 

tyle razy błagałem Ciebie
by
nie odchodziła ode mnie
w smutek i roz
alenie
i spa
nie mogłem, kochana
n
kany lkami

co zrobimog?
by zapali
w sercu Twoim
ciep
łe pogodzenie
z czasami przesz
łoci
i jasn
pewność
e spotyka Ci
tylko to, co najlepsze

tyle razy błagałem
lecz Ty nie s
łyszałamnie
znika
ła
i nie byłem w stanie
dotrzyma
Ci kroku
spa
nie mogłem, kochana
n
kany cierpieniem
modli
łem si

krzyk do współczesnych

 

krzyk do współczesnych


 

ludzkości! dokąd idziesz?
czemu pozwalasz sobie
na igranie z wiecznym ogniem
stąpając po ostrej kraw
ędzi głupoty?

dokąd cię zaprowadzą
twoi kochankowie
wy
łudzający wszystkie twe bezcenne klejnoty?

gdzie skończy się droga
któr
ą dziś wybrałaś?

ludzkości! towarzyszko mego istnienia
czemu nie s
łyszysz jak mówi twa historia
o Mi
łości która jest blisko ciebie?

czy przebudzisz się
z odurzenia trucizną „lęku o swe życie”?
kiedy przerwiesz ucieczk
ę
przed własną twarzą?

ludzkości! dokąd tak pędzisz?
czy us
łyszysz mój krzyk ?
czy wys
łuchasz moją troskę o ciebie??

depresja

 

depresja


 

przeyłajeszcze jeden trudny dzie
płakali aniołowie nad twym cierpieniem
gdy w ka
dej twej myli eksplodowała beznadzieja
i zamyka
ła wokół wszystkie cieki wyjcia -
tyle nadziei spalonych na starcie
wydaje si
, e nic nie uda si...

wyjdmy dzina spacer
do lasu tajemniczych zakamarów
gdzie zachowa
ły sigodziny
pe
łne umiechów szczęścia
i bramy do Nieba ukryte
w g
szczu utrapie...

rozpoznanie

 

rozpoznanie


 

zmylamy ycie
którego nie smakowali
my
my
li których nie znamy
ludzi których nie ma
cho
sblisko nas

a wtedy
zderzeni z histori

ł
amiemy sobie nogi i serca
nawzajem
jak
lepi

jakagłupota
prowadzi
ła nas przez tyle lat?

nasza

z pomoc
suflera naszych grzechów

gdy wojna nadchodzi

 

gdy wojna nadchodzi


 

zaczla siwojna
a u nas w domu nieposprz
tane
i wci
ąż mało czasu na wszystko:
by pój
ść na spacer z on
i pusczaoko do sójki...

zbieramy graty po ktach
zakurzone wspomnienia
by dopie
cisi, gdy trudno nam jest...
a dzi

wojna nadchodzi
cicho na palcach
by zabra
nam wszystko

gdzie ukryswojdusz
gdy wojna sizblia?
jak skarb jej uratowa
?

co myślę, gdy słyszę Twe imię

 

co myślę, gdy słyszę Twe imię

Marysi


 

junie potrafiz Tobrozmawia
o tym, co dla mnie najwaniejsze
- nie chcesz ju
słucha, gdy mówi
o swoim yciu, które szybko mija

i tylko w pamici mam Twój szczery umiech
bo dzi
masz smutntwarz
a prostot
i wieość
zgubiłana wielkim zakrcie Swej drogi

czy spotkamy sijeszcze kiedy? nie wiem
bo cho
widzCiczasami
to niewidzialna szklana
ciana
broni nas przed sob

i tylko czasami na krótko
przez jak
ąś szczelin
słyszcichtsknot
niewidocznjak oddech

gdy wiary brak...

 

gdy wiary brak...


 

okno do Nieba wciąż zamknite
w ich pokoju
na poddaszu

bojsi
e cały wiat spadnie im na głow
gdy przekrcklamk-
zwi
zani lkiem
nie maj
odwagi
zaryzykowa
...

i dusi ich własny oddech
wszystko zamkni
te
w czterech
cianach:
marzenia, przygody i nadzieje

bojsi
e wylec, gdy wpuszcz
wiey powiew
s
łonecznego wiatru...

dlatego wol
yw kajdanach
i ze snurem na szyi
lecz z
pewnmiskpienidzy
i stabilnym rytmem agonii

moje dziś

 

moje dziś


 

jak poznać świat
który nie by
ł
ani nie bdzie
który tylko jest?

czy istnieje słuszne porównanie
rzeczywisto
ci
ze wspomnieniem
lub oczekiwaniem
które by nie sprowadzi
ło nas
do b
łędnych wniosków?

moje dzisiejsze istnienie
to wynik
wielu decyzji i rozterek
ogromu zmaga
: poraek i zwycistw

jak poznasiebie
który mam tylko t
jednchwil
by przyjrzesisobie?
by zajrze
w głąb niemiertelnej duszy?

moe najwaniejsze
nie wydarzy
ło si
ani nie wydarzy sinigdy
ale w
łanie teraz przychodzi
jak cichy powiew
niezauwa
alny dla tych
którzy rozgrzebuj
przeszłość
albo planujjutro

ciche niepokoje

 

ciche niepokoje


 

jak to zrobić, by pójść na całość?
wszystko zostawi
ć za sobą
na zawsze
i nie wraca
ć nawet we snach -
nie
żałować...

chciałbym poznać smak
codziennej niepewno
ści
cierpie
ń wytyczających drogę
zapachu miłości
i pie
śni przemijania...

co zrobić, żeby udało się?
jak zacz
ąć?
               jak przetrwa
ć?
                                jak sko
ńczyć?

nasza perspektywa

 

nasza perspektywa


 

choć życie nasze znika z tej ziemi
i sprzedadz
nasz dom
listy spal

szybko zapomnnasz umiech
a b
dwspominanasze grzechy
- ...nic nie szkodzi - i tak ju
nie wrócimy...

chojeszcze przepali nas
oczyszczaj
cy ogiecierpienia
nie b
dziemy mogli zawróci
by kochachoprzez jeden dzie...

i miejmy nadziej
e na kocu nie otworzy sie przed nami
brama zatracenia
a ujrzymy tych
na których nam tak zale
ało
cho
zazwyczaj bezradność i krzywda była nam
drogowskazem do nich...

i choć życie nasze znika z tej ziemi
nie zniech
cajmy naszych serc
bo przecie
jeszcze jest dzi
od którego zaley
tak wiele

świeża miłość

 

świeża miłość


 

pytasz mnie czy ciebie kocham
czy ci
kocham jeszcze dzi
jakbychciała mi powiedzie
e miłoci chyba nie ma ju

słuchasz wszystkich naokoło
jakby
mi nie wierzyła
moje serce boli znowu
kiedy ju
nie ufasz mi

znowu widzciebie smutn
z twojej twarzy spływa al
jak mam ciebie znów przekona

e to ycie pikne jest

ale ja kocham ciebie wciąż
jakby miłość przyszła wczoraj
wszystko takie
wiee jest
jak rosa, która wita nowy dzie

miłość

 

miłość


 

miłowanie
zale
y od decyzji
e waniejsze jest twoje ycie
ni
wszystkie moje pragnienia
ni
cały wiat
ni
własne ciało

zaley od decyzji wiary -
wiary,
e istnieje Bóg
który kocha i czeka na mnie

jest płoche jak sarna -
znika, gdy je wystraszysz
swoimi wymaganiami

i czekałem na nie
i przysz
ło nieoczekiwanie
opuszczaj
c mi kołnierz
górowania nad innymi

...i opuścili Go wszyscy...

 

...i opuścili Go wszyscy...


 

w życiu miałem niewielu przyjaciół
a nawet ośmielę się stwierdzić
ż
e nie było ich w ogóle
a tylko zdawa
ło się, że są

i choć wielu było wielką pomocą
w mych rozterkach i cierpieniach
jednak nikt nie zaspokoi
ł
mej najgłębszej tęsknoty

każdy zgrzeszył i zranił
choć nie zdawał sobie z tego sprawy
ka
żdy opuścił i zdradził
choć nie chciał

a ja na koniec końców
zosta
łem sam z brzemieniem
którego d
źwigać nie byłem w stanie sam
i uciekałem pocieszać swoje pyszne serce

i gdyby nie ten Jeden
o którym tyle mówi
łem
lecz w g
łębi duszy nie wierzyłem
że da sobie sam radę
by mnie przeprowadzić przez życie
...gdyby nie Ten Jeden
nie uspokoi
łbym swego istnienia
w Mi
łości którą spotkałem

kompozycja

 

kompozycja

Abrahamowi


 

moja gitara junie gra tak, jak kiedy
a mój głos jest coraz słabszy
i nie daje rady
by nad
ążyza tempem
wybijanym przez
wiat

kady takt coraz krótszy -
brak oddechu, by zmie
ciw nim
cho
jedno spotkanie z Tob-
zapisa
Twe oczy
za
piewao Twej czułoci...

moje palce słabni drżą
i gubisi, gdy przebieram struny
a ka
de słowo jest dowodem
e Cinie znam...

ale Ty
Ty znasz mnie
i odnajdziesz jeszcze
przed
mierci

dla ciebie

 

dla ciebie


 

dla ciebie złożyłem miliardy galaktyk
rozpali
łem w nich ognie
rozczesa
łem im promienie tak
żeby mogły ogrzewać twoje policzki

dla ciebie powiązałem cały kosmos
prz
ędzą grawitacji
wyrysowa
łem dokładne plany
ka
żdej z dróg
daruj
ąc na każdy dzień pełne kosze
zbawiennych niespodzianek

dla ciebie wpisałem wszystko
w czasowe przemijanie
by mo
żna było czekać
i mieć nadzieję

dla ciebie wydobyłem spod ziemi
szelest drzew Edenu
twojego najs
łodszego miejsca
na ukojenie rozterek duszy

dla ciebie w sekrecie
przeprowadzi
łem cały ten zgiełk ludzkich wyborów
bezpiecznie do godziny
wybawienia

i tylko wydaje się dziś
ż
e rozlatuje się cały ten nasz świat
trzymany mimo naszej woli
r
ęką miłośći

pierwszy lot

 

pierwszy lot

dla Judyty


 

rozpoczęłapodrów nieznane
z l
kiem nacignitym na plecy
jak przestraszony ptak przed pierwszym lotem
rozwijaj
cym skrzydła bez asekuracji

pierwsze powiewy wiatru
spychaj
w przestrze
i wbrew twym oczekwaniom
unosz
nad wielkim wiatem

nie widzisz nigdzie dawnych wspomoycieli -
zostali niewidoczni
a tu wszystko niepewne, nieznane
i tylko niebo i s
łoce
s
takie same

w tym boju o swoje ycie
sztuka walki zakryta jest dla pewnych siebie
pozwala i
ść z cierpieniem
i nie ba
sijutra
a l
k głaskapo głowie

bo wszystko to
sta
ło sijako przygotowanie
do rzeczy wielkich

gdyby nie starość...

 

gdyby nie starość...


 

minuta za minut
i łza za łz
coumiera w nas
niezauwa
alnie tracimy siły do walki o swoje racje
i milcz
c połykamy gorzkie słowa
a nasze oczy nie dostrzegaj
wielu szczegółów...

tak zmienia sisię świat
bo dzi
ki Bogu istnieje starość
która składa bro
zmczona głupot

tak wiele

 

tak wiele


 

tak wiele mam Twych myśli
spisanych na
ścianach serca -
w tym intymnym miejscu spotka
ń

zawieszone na szczęśliwych gwiazdach
obrazy z kolekcji mego grzesznego
życia
to wszystkie
ślady Twoje, które dostrzegłem

a jednak C O Ś wydarzyło się
i czas nie spływał do morza
w bezsensownej ucieczce przed
śmiercią

a jednak dałeś się pochwycić - nieuchwytny
a jednak t
ęsknota była tęsknotą
i spełniona ugasiła mój głód i pragnienie

tak wiele pocałunków złożyłeś
na śladach, które wywiodły mnie
z ciemno
ści

tak wiele Twych słów spisałem
na welonach, za ktorymi ukrywam
swoje prawdziwe oblicze

plany na przyszłość

 

plany na przyszłość


 

gdy judzieci od nas odejd
nastpnego dnia zostawimy wszystko
zamkniemy na klucz pokoje
i pójdziemy odda
to
co dostali
my
dopóki jeszcze p
łonie w nas ogie

gdy junie bdmusiał
wstawarano i budziból
tak wcze
nie
by nowe cierpienia bra
na ramiona
wtedy wy
łącztelefony
i pójdziemy odnale
źć
starcone okazje

gdy jeszcze bdziesz ty
gdy jeszcze b
dja

nie zginąć

 

nie zginąć


 

zrobiłem tyle dla Ciebie:
moje
ycie spalałem wiele lat
a otrzyma
łem niewdziczność
pełnranicych słów

mylałem, e nie moe stasiinaczej
jak tylko odwzajemnienie
miłoci za miłość

có, byłem tak pewny
swych oczekiwa

e cierpienie które zapukało do mego serca
zaskoczy
ło mnie
jak
nieg w lipcu

dzizamknąłem marzenia na klucz
i nie pozwalam rowija
im skrzydeł
dziotwieram bramę światłu
by rozpozna
sens
wszystkich
pomyłek
i nie zginąć
z dala od Miłoci

Roma

 

Roma


 

      Lucjusz powiedział:
Ci chrzecijenie to robactwo
jak choroba psuj
Rzym
przy nich cz
łowiek głupieje
wydaje si
, e nic z ycia nie rozumie!
     
cicho odrzekł Maksymiusz:
nie powstrzymamy tego wiatru
nie zamkniemy, nie przegnamy
jest w nim Co
czego nie rozumiemy
Co
boskiego
i cho
dziczujemy sisilni
nie damy rady...

Rzym upada
Rzym powstaje
i znowu
i jeszcze raz
przez wieki -
jesieni
nadchodzi czas owoców

Szczecin

 

Szczecin


 

tu przyjechałem
gdy mia
łem sześć lat
ma
ły dom został pusty
i mój las po
żegnał mnie
zapachem dzieci
ęcych spacerów

tu przyjechałem
i w wielkiej kamienicy
wznosi
łem marzenia
na czwarte pi
ętro -
sto jedena
ście kroków
do nieba

tu przyjechałem
gdy jeszcze ogryzione
ściany
nuci
ły wojenne wystrzały
gdy ludzie nie
ścigali się z czasem
gdy
śnieg padał zimą
do pasa

tu przyjechałem
wiedziony decyzjami rodziców
i planem Boga
dorasta
łem, tonąc w burzy hormonów
i pyta
ń bez odpowiedzi

tu odnalazłem
dziewczyn
ę stworzoną
dla mnie
i wszytkie dzieci
których nie spodziewa
łem się nigdy

tu przyjechałem
by znaleź
ć talizman mego życia
i odpowied
ź na wszystko
i wyda
ć najpiękniejsze
owoce mi
łości

co powiedzą

 

co powiedzą


 

co powiedzą ludzie, gdy się dowiedzą
ż
e tak wciąż myślę o Tobie?
wstaję rano, k
ładę się wieczorem
a t
ęsknota za Tobą ciągle płonie

wyśmieją mnie
wszyscy pobo
żni towarzysze życia
pokr
ęcą głowami
co
ś odburkną o przesadzie
i nadgorliwo
ści

co powiedzą ludzie, gdy poznają prawdę
to czego jeszcze nikomu głośno nie wyznałem?
kto zrozumie i powie: to w
łaśnie jest to!
wiem o co mu chodzi

potajemnie wychodzę na spotkania
gdy wszyscy
śpią
nad ranem zmęczony wstaję
ale cóż
ż
yje się tylko raz
i do tego
krótko

za mało

 

za mało

Abrahamowi


 

jeszcze niedawno myslałem
e wszystko przede mn
a gonic wielkie czyny
wpisz
w histori
sens mego trwania

lecz dzizdajsobie spraw
e nigdy nie dotr
do mych marzez młodoci
spisywanych skrz
tnie
na spoconym sercu

w pogoni ciekami ycia
zrozumia
łem, e nie starczy mi dni
by zaspokoi

swój apetyt na przeywanie
swoich pragnie

e trzeba wybra
jednz wielu miłoci
i jej odda
swoje ciało
na choroby i starzenie si

jeszcze niedawno myslałem
e wszystko przede mn
a dzinie wiem czy zdołam
wytrze
choć łzy
z twoich policzków
gdy dr
żąc włóczysz nogami
i zbli
asz si, by zapuka
do moich zamknitych drzwi

25

 

25


 

wszystko minęło tak szybko
wypisa
ło historiniepowtarzal
a pogubine klejnoty miłoci
zbierali
my czsto po latach -
ile zgin
ęło bezpowrotnie...?!

wydawało sinam czsto
e nie doczekamy razem
nast
pnej wiosny
nie byli
my w stanie
patrze
sobie w oczy

ile nocy było walko przetrwanie
a dni oczekiwaniem na cud
jak to mo
liwe
e doylimy tej chwili
i nic nas nie roz
łączyło ?

dzieci nasze junie dzieci
nasza m
łodość junie młodość
tylko umiech w twoich oczach
taki sam pozosta
ł

gdy wieczorem patrzymy na ulicę...

 

gdy wieczorem patrzymy na ulicę...


 

na ulicach w wietle reflektorów
pob
łyskujzderzaki samochodów
jak nie
miałe umiechy
panien na wydaniu

na skrzyowaniach puszczajoko do siebie
z nadziej
równnadziei
zakochanej dziewczyny
e spojrzy na niten
o którym marzy nocami

przepływamy falprzez drogi
które wyczesuj
z nas siły młodoci
i wyp
łukujschowany w garciach
nasz z
łoty proszek na szczscie

a wszystko dlatego
e rzucamy siw potężne ramiona
eksploatorów ludzkich istnie

w zamian za słodkie obietnice
ycia bez cierpienia

mijamy siebie
szukaj
c do mierci tej Miłoci
która cicho czeka ko
ło nas

przygotowanie na pierwsze spotkanie

 

przygotowanie na pierwsze spotkanie


 

coraz częściej twarze
przez blizny staro
ci
w nieskoordynowanym spojrzeniu
patrz
na mnie
oczekuj
c umiechu
prosz
o chwilspotkania

w przedpokoju
na
cianie zagldałem w zdjcia
z mojej m
łodoci
z lat pe
łnych sił
z ycia spalonego dla rodziny

gdy przychodzi noc
ostatni raz myj
twarz
widz
nieodwracalne lady
deformacji i zm
czenia
widz
kogo
kogo wczoraj jeszcze nie znałem

tajemniczy to sposób
przygotowania na spotkanie
Ukochanego z ukochan

kiedy pragnę zacząć cię kochać

 

kiedy pragnę zacząć cię kochać


 

nic się moim w życiu nie udało

to co mi podarowałeś mój Boże:
zepsu
łem
co przygotowywa
łeś latami:
min
ąłem albo wzgardziłem
gdy mnie ratowa
łeś:
broni
łem się
a kiedy chciałeś okazać mi czułość:
ucieka
łem

i dopiero
gdy ju
ż dzieci zaczęły wypływać
na trudne wody samodzielności
a
żona skończyła rodzić
spostrzegłem
jak wiele zaprzepa
ściłem
chwil tak wa
żnych
decyzji prze
łomowych
dla mego BY
Ć

i stoję teraz w miejscu
pomi
ędzy zmarnowaną i nieodwołalną przeszłością
a niedoścignionym ideałem nawrócenia ku miłości

jaki krok zrobić dziś!
by nie uruchomi
ć starych mechanizmów
autodestrukcji
życia
i wydawania s
ądu nad stworzeniem?

pociągnij mą duszę Boże! tak
by nie t
ęskniła więcej
za przesz
łym życiem

mój anioł

 

mój anioł


 

mój anioł zbiera ze mn
kady krzyk i cichy szept serca
by nie by
ło wtpliwoci
dlaczego tak
poszło ycie
dlaczego tak wiele przepad
ło
a tak niewiele ocala
ło...

rzuca cieswych skrzydeł
na drogpo której błądz
wskazujc wybawienie
by doprowadzi
mnie
do przystani
ywej wiecznoci

mój anioł maluje ze mn
poezjz palety przey
cichy adorator moich decyzji
koloruje pejza
obietnic
za krórymi t
skni

niewidoczny wysłaniec Boga

gdyby świat dziś skończył się

 

gdyby świat dziś skończył się


 

gdyby wiat dziskoczył si
wielka rozpacz pocięłaby ziemi
jak rzeki popłynęłby łzy
     zosta
ła tylko godzina
     do otwarcia kurtyny
     a my ci
gle nieprzygotowani

gdyby gwiazdy dzispadły na ziemi
mdlałyby miliony zaskoczonych
ludzi z drugiej strony
ycia
     zosta
ło tylko tysic kroków
     by pój
c do naszych wrogów
     i ich uca
łowaw drugi policzek

gdyby trzsienie ziemi poruszło
wszystkie dzwony i sumienia
czy zd
ążyliby wrócici co zbłądzili?
     zosta
ło tyle długów schowanych pod sercem
     które wo
łabdprzeciw nam
     gdy sko
czy się świat - - -

droga do Miłości

 

droga do Miłości

Michałowi Hellerowi


 

od tylu lat
wycinam
lady w czasoprzestrzeni
wydobywam kszta
łt ukrytej rzeczywistoci
zapisany dawno
w pradawnym pocz
tku

tam wszystko było przygotowane dobrze
i mój dom
moje poca
łunki
ptaki, wiatr, przestrze

i ludzie na których nie wiedzia
łem
e czekam
i nawet czas
czeka
ł na mnie
ukryty w pierwotnej osobliwo
ci
czas zbawienia
i czas moich wyborów
czas moich powrotów

gdy ogldam niebo pełne fotonów i czarnej materii
i tego czego jeszcze nie znamy
jestem zaskoczony
e znalazło situ miejsce
dla mnie
tak kruchego naczynia
pe
łnego rys i pknięć

gdy czujnoc
skurcze mojego mięśnia sercowego
zdaje sobie spraw

z przemijania układu materii
jakim jest moje cia
ło
jak sekundant odmierzaj
cy
ilo
ść decyzji
przewidzianych na moje
ycie

gdy yj
coraz bardziej dociera do mnie
e umieram - co dzie, bez przerwy
po
rodku cigłej ucieczki galaktyk
i wybuchów supernowych
otoczony antymateri

umieram na oczach aniołów
by narodzi
ła siwe mnie
Mi
ło
ść

kiedy cię spotkam?

 

kiedy cię spotkam?


 

a moe dzispotkam ci
tak przypodkiem
gdzie
po drodze
gdy wraca
bdz pracy

zaskoczony nie bede wiedział
co powiedzie
a naga cisza
wysunie z serca
kilka nieprzygotowanych s
łów

czekam na ciebie tak długo
e nie wiem ju
czy  c i e b i e  spotkam
czy tylko do z
łudzenia
podobny welon twarzy

i rozejdziemy sitak
jakby
my nie byli pewni
e spotkalimy siebie
wytrzemy szybko
łzy z serca
by
lad nie został
zanim dojdziemy do domu

a moe dzispotkam ciebie
prawdziw

i zaskoczony
nie powiem nic
bo wszystko bedzie jasne

ostatni list do żony

 

ostatni list do żony


 

już tu nie mieszkam kochana
wyprowadzi
łem się wczoraj na inny świat
i nie chc
ę wracać
bo wcale tu nie jest tak dobrze
jak my
ślisz

nie wiążą mnie już tęsknoty
sp
łonęły z trawą na jesień
a oczekiwania okazały się
niedorzeczne i głupie ...
cho
ć przed odejściem
my
ślałem inaczej

zakwitły wiśnie
i s
łodkim welonem okryły pola
te
ścieżki na których
zbiera
łem rumieńce z twej twarzy
te kwiaty które pi
ły twe łzy

lecz już nie wrócę tutaj
i nie my
śl, że cię nie kocham
bo nie chc
ę wracać
tu nie ma nic
co by
łoby warte powrotu
a ciebie spotkam naprawd
ę niedługo

czekam na ciebie kochana