Kilka słów na początek...

Piotr Wojciechowski

Kilka słów na początek...


 

     Pisanie wierszy jest dla mnie zbieraniem pamiątek z mego życia: ważnych wydarzeń i doświadczeń. Ta forma literacka jest według mnie najlepszym narzędziem, by wyrazić głębię osobistych przeżyć. Każdy wie jak trudno wyrazić to, co przeżyliśmy.

     Szeroki wachlarz zabiegów poetyckich ma szansęwzbudzićw słuchaczu poruszeniarejonów duszy niedostępnych dla rozumu. Nie polecam szukania w mych wierszach drugiego dna, bo go nie ma. Język, którym maluję mojedoświadczenia,jest językiem, jaki nabyłem naturalnie w ciągu całego życia. Przede wszystkim w Kościele: język Biblii oraz język wtajemniczenia chrześcijańskiego używanego w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, który na nowo powraca do życia. Korzystam wielokrotnie z języka i pojęć obszarów matematyki, fizyki, kosmologii, filozofii oraz biologii. Czasem w pierwszej chwili może on wywoływać w słuchaczu zgrzyt czy nawet zniechęcenie do kontynuowania czytania. Ten zabieg jednak jest owocem odkrycia powiązań teologii z wszystkimi dziedzinami nauki. Sugerujon naturalną więź, która zespala naszą tożsamość człowieka w jedną całość. Dziś można doświadczyć, jak wielu ludzi żyje w pewnego rodzaju schizofrenii. Dali się przekonać, że nie należy mieszać razemwiary i nauki. Wobec tego gimnastykują się, jak wyrazić to, co przeżyli. Używają terminologii, albo z jednego, albo z drugiego „obszaru poprawności”. Jest oczywistą pomyłką żyć w rozdwojeniu.Gdy poznaje się szczegółowo świat fizyki, hipotez kosmologicznych a nawet matematyki, można doznać swoistego „objawienia” tajemnicy istnienia człowieka w tak przeogromnej rzeczywistości.Tak samo jak zespolona jest w jedno nasza natura cielesna i duchowa, to podobnie można zespolić nasze sposoby określania rzeczywistości w jeden język.

     Oczywiście, mój sposób wyrazu ukształtowali również twórcy literatury, przede wszystkim polskiej. Herbert, Grochowiak, Tuwim, Stachura, Białoszewski, Mrożek, Norwid, Słowacki, Mickiewicz, Baczyński, Staff - ich twórczość rozbudziła we mnie fascynację tą formą przekazu.

     Unikam używania wiersza, żeby pisać dla samego pisania. Używam poezji, aby opisać cennodkrycia, czyli jako pamiętnik intymnych spotkań z Bogiem, jako próba przekazania innym swoich poruszeń serca i duszy, tych eurek, które zmieniły kurs mego życia, przejmujących tragedii, które wstrząsnęły i wywróciły moje życie do góry nogami, oraz radości i ekstaz ze szczęścia, jakich doświadczałem.

     Nie używam zasadniczo interpunkcji. Ogranicza ona język, jakim mówimy na co dzień, a tym bardziej język duszy. Prawie wszystkie wiersze powstały od ręki. Prawie natychmiastprzelewałemna papier przeżyciai moje osobiste objawienia. Nie zadawałem sobie trudu, by stworzyć jakaś sztukę dla zadziwienia publiczności. Zresztą publiczności nie miałem nigdy, oprócz mej rodziny, a szczególnie żony. Pisałem wiersze po to, by nie zapomnieć tego, co Bóg zrobił ze mną w moim przepięknym życiu. Często czytam je i wracają do mnie te spotkania z Chrystusem, jakie miałem w przeszłości. Robię to,by obronić się przed zwątpieniem, że dzisiaj zapomniał On o mnie. W ten sposób są one dla mnie bronią na momenty trudne w mym życiu. Nie mam żadnej regularności w pisaniu. Są to oczywiste odruchy wyznań, by zrozumieć siebie samego i odkryć miłość Stwórcy do mnie

     Zacząłem pisać mając lat piętnaście. W niniejszymzbiorze zebrane zostały wszystkie etapy mojego życia w chronologii od najświeższych do okresu młodości. Zachęcam do czytania właśnie w takiej kolejności. Aby te wiersze były przejrzyste
i zrozumiałe, sugeruję wziąć za punkt wyjścia założenie, że nie są one w dużej większości przekazem rozmyślań, ale opisem
faktówi związanych z nim moichprzeżyć.


   Wystarczy.

   Pisanie dłużej tego wstępu będzie niepotrzebnym słowotokiem.

   Ten zbiór poezji ukazuję na światło dziennetylko dlatego, bo mam nadzieję, może on pomóc spotkać komuśtego Ukochanego, od którego zależy cała nasza wieczność. Tego który mnie wciąż ratował i ratuje, który mnie po prostu kocha. Jestem pewny, że i ciebie, który jesteś po drugiej stronie tej kartki, też uratuje, jeśli go wezwiesz szczerze na pomoc.

 

Piotr Wojciechowski