lokomotywa

Piotr Wojciechowski Drukuj E-mail

lokomotywa


 

czarna lokomotywo

która wiozłaś mnie w Sudety

po czterdziestu latach

zobaczyłem cię staruszkę

na bocznym torze

z makijażem

na swych ogromnych kołach

 

nieźle się masz

jak na twój wiek!

czy coś mi dasz

gdy poproszę cię?

 

przypomnij mi syk

otwieranych zaworów

wyrzucających kłęby pary

pierwsze szarpnięcie osi

przepiękny taniec wiązarów

na osiach czerwonych kół

 

przypomnij mi melodie

wybijaną na torach

równy stukot

z zadyszką ba bezdechu

i warkocz dymu nad wagonami

 

wychylony czekałem zakrętu

by cię zobaczyć

i twój wysoki komin

wypuszczającym uwięzioną

białą duszę szaleństwa

 

wspominam gromady iskier

wyskakujących z szyn

gdy pędziłaś po trakcie

i twój przenikliwy gwizd

gdy mijałaś

czekających na ciebie

oczy dziewczyn i chłopców

 

nie spodziewałem się wtedy

że tak zmieni się świat

i zapomni

jak wiele dałaś pasażerom

i ciekawym świata dzieciom

i mnie zakochanym

w podróżach ku szczytom gór

 

dziś wędrówka moja trwa

nieustannie w podróży

między ludzkimi cierpieniami -

jękiem bezsensu życia

a rozpaczą upadku rodziny

od miasta do miasta

stukot coraz wolniejszych uderzeń serca

przynagla

by nie kontemplować ciszy domu

nie oszczędzać sił

i trwać w nieprzerwanej misji

dostarczania przesyłki

z mistyczną instrukcją ewakuacji

z tonącego okrętu tego świata

 

między jeziorami

wschodami i zachodami słońca

które pokonuje białe kłęby

skroplonej pary chmur

by dotrzeć do każdego

stęsknionego serca

w pogoni z zegarem

by zdążyć na czas

z pożerającą gorliwością o Twój Dom