samotność nocy
samotność nocy
nie można spać
bo głowa boli
i wszystko wewnątrz rozedrgane
rzuca się do ucieczki
jak jeleń
i można byłoby zniknąć
z dała od myśli
z dała od krzyku cierpień
gdzieś w Andach
gdzie nikt mnie znajdzie
zostawić wszystkich
- przecież Bóg zatroszczy się o nich?-
po nocach wracają twarze
mych wrogów najlepszych
- co z nimi się stanie?
jak pójdzie zaskakująca historia
mych dzieci?
tyle istnień które związałeś ze mną
a żona
moja mysza i żaba?
ona zna wszystkie moje ścieżki
każde rozdarcie w mym sercu
bez niej nie byłbym tym kim jestem
wysłanniczka Niebios
nie opuści tego miejsca
moje serce jest w jej sercu
uśpione
wybuchnie gdy odejdę
o Boże!
ratuj mnie Panie!
nocy tyle przede mną
i choć z ziemią pędzę ja szaleniec
w pogoni za przetrwaniem
to nos mi mówi
że wszystko pójdzie zaskakująco szybko
w złodziejskim procederze
wyważą drzwi
wybiją okna
i wejdą by zabrać wszystko
może kiedyś
lecz nie dziś - uda się im ten napad
na mój dom
zostanę tu gdzie jestem
do końca rozdając pokarm
który mi dałeś
pięć chlebów i dwie ryby
wystarczy by nakarmić każdego