umieram

Piotr Wojciechowski Drukuj E-mail

umieram


 

8 marca po drugim skrutynium

 

umieram

gdy staje przed wami

kamienny mur między nami

mam ze sobą tylko Słowo

i tę odrobinę życia -

może wystarczy

by pękły mury Jeryha

by otwarły się otchłanie morza

by spłynęła łza z duszy tęskniącej

za Miłością...

 

każdy krok to wyzwanie

zmniejszam się

kurczę

dla Niego

wiem, że czasu mam niewiele

by skończyć Jego dzieło

 

udawanie? rozczulanie?

dalekie to ode mnie

raczej rozpiera mnie młodość

jak pąk magnolii rozchylający płatki

jak pierś żurawia rozcinająca niebo

zamknięty w kruchym ciele

słabnącym z dnia na dzień

 

w rozpadzie komórek

wulkan walczący o przetrwanie

żagiel w huraganie sztormu

proch wracający do raju

 

umieram jeszcze bardziej

gdy wracam z tej bitwy

o dusze człowieka

znów straciłem krwi kropel kilka

pijany szukam oparcia u żony

ucieczki od soli cierpienia

tylu zranionych

których noszę w pamięci

umieram

i koniec niechybnie blisko

nie oszukam siebie

żarty dawno się skończyły

choć radość została ze mną

i wciąż rośnie

jak liść na wiosnę

 

w tym umieraniu jestem sam

niczego nie podejrzewają

lecz ja wiem

że kończy się mój bieg za Życiem

nie uciekałem przed nim

lecz prowadzony powoli

odwagę za przyjaciółkę zyskałem

 

każdy poranek nadzieję budzi do życia

chciałbym by mieli ją

żeby im się udało -

wczoraj stałem przed nimi

próbowałem wskrzesić w nich iskrę

by wdzięczność rozpalić

resztę dokona Bóg

 

nie żałuje

ze topnieją mi siły

nawrócenie jest bliżej mnie

niż wczoraj

i jest szansa

że przez tą kruchość

mnie nie ominie