żywe serce

 

żywe serce


 

zwiędłe kwiaty

ich powabność była delikatna

jak skarbonka z porcelany

nie miały czasu zastanowić się: po co żyją ?

 

skały wiecznie zamyślone

nie oszczędzają na pytaniu siebie: kim jesteśmy ?

nie zawracają sobie głowy

czy starczy im do końca miesiąca ?

nie tragizują że nikt ich nie lubi

są pewne

że życie trwa dłużej niż chwila

 

są ludzie którzy czekają na kwiaty

tygodniami wciąż wypatrują

nasłuchują kroków

pukania (lecz tylko niestety własnego pustego serca)

 

czerwone róże ze ślubu już wyschły

wyrzuciłem je dawno na śmietnik

moich sentymentów i złudzeń

topniejących jak wiosenne bałwany

 

mam w domu dużo kamieni

wyrwanych morzu

skradzionych górom

przypominają cierpliwość czekania

że dotknie je laska Mojżesza

wytryśnie z nich czysta woda

              i będzie mogło ugasić pragnienie

              tysiące spragnionych Miłości

              ludzi tracących nadzieję: czy żyć ?