### (słuchając...)
„będziecie słuchać lecz nie usłyszycie”
###
słuchając swego przyjaciela
patrzymy mu w zęby
badając
czy czasem nie zamieniły się w kły hieny
przeglądamy myśli naszych nauczycieli
szukając pomyłki
„drobnego szczegółu”
żeby pochwycić ich w mowie
czytamy między zdaniami i słowami
jak archeolodzy
odgrzebując swoje hipotezy
spomiędzy gruzowiska wydarzeń
dopasowujemy dokładnie to co nas porusza
do wszystkich których „musimy” zmienić
albo tych którzy „muszą” się zmienić
innych po prostu przesłuchujemy
jak nieciekawą taśmę
powtarzając co chwilę
„tak tak” „może” albo „no coś ty”
czy ewentualnie „powtórz bo nie zrozumiałem”
wychodzimy z naszych rozmów
jak z przedstawienia teatru podmiejskiego
wystawiając recenzję
lub świadectwo dopuszczające do następnego spotkania
nie słuchamy jak dziecko
„któje nie potjafi powiedzec dojosły”
ale słucha
zbierając i zachowując każde słowo jak Samuel
nie otwierając słów wytrychem
czy zaliczając je do rebusów które należy rozwiązać
brak nam brak słuchania
prostolinijnego
bez wymagań
i bez okularów przeciwsłonecznych
brak nam brak słuchania
czystego jak wiatr
któremu nie trzeba powtarzać
i który nie powtarza innym
( jak sąsiadka Piotrowska
którą mijamy zawsze drugą stroną ulicy )
brak nam brak słuchania
które może zmienić
nasze drapieżne serce jastrzębia
nasze płochliwe serce świstaka
w serce małego słonia
bezpiecznie zasypiającego koło matki
wracającego zawsze gdy zatrąbi ojciec