spragnieni

 

spragnieni


 

jestem chory i leżę w łóżku

przybiegły dzieciaki

nie chcą odczepić się jak pchły od kundla

puszczają swoje anielskie uśmiechy

szukając odrobiny miłości

- nie mają wielkich wymagań

 

ja też czekam na miłość

leżę na łóżku mojej mądrości

mojej seksualności

mojej żądzy pieniędzy

i wołam płacząc bez łez

(jak inny jestem niż dzieci !)

 

zmęczona żona przychodzi co jakiś czas

i mówi: „daj spokój” i „co jeszcze ?”

lub „kocham ciebie”

i o stałych godzinach „chodź jeść Piotruś”

(dzisiaj smakowało mi śniadanie)

 

wszyscy szukamy miłości

im młodsi - tym później lub wcale

lecz nie wiemy gdzie jej szukać

błądzimy - tracimy nadzieję

i pragniemy jej

krzycząc z dna naszej głodnej duszy