przechodząc

 

przechodząc


 

spacerowałem po lesie
jak po dywanie marze
i tsknot
mi
kkie mchy uginały si
pod ciężarem schowanych głęboko
dzisiejszych problemów

gdzieptak zaintonował
mój wewntrzny piew
i zamilk
ł
dał znadrzewom
i poci
gnęły dalej po smykach ukojenia
- driady le
ne - niewidoczne

spacerowałem wród sosen i brzóz -
uciek
łem przed medytacjjutra
zatrzyma
ł sicudem czas
jak kadr przejmuj
cej sceny
jeszcze przed potokiem
łez
lecz ju
po dreniu sumienia

gdziemidzy pniami mignął cie
i promienie wiatła rozwinęły wachlarz błysków
przeciskaj
c siporód lici i pajczyn
paprocie muskaj
c kolana
str
cały krople szelestu w traw
a ja czekałem...

---------

dzi
tamtego lasu nie ma
nie ma mnie takiego jak wtedy
wszystko postarza
ło sizarosło skruszało
s
łoce wieci inaczej...

została wdziczność
e mogłem tak y
e przerastało mnie prawie wszystko
i za ka
dym razem
potrzebowa
łem pomocy
by w ostateczno
ci
odpocz
ąć od spełniania swych pragnie