miasto

 

miasto

według drobnomieszczanina


 

poród domów szedłem wijcymi siulicami
szlak swój wyznaczy
łem jaskiniami sklepów
przesuwa
łem wzrokiem po kwiatach neonów
w rozpalonym ogniu mi
dzy witrynami

pod przyschnitym klonem usiadłem na ławce
i wtopi
łem jaźń swojw wiergot i kwilenie
hamulców, silników i szyn tramwajowych
czasem przerywany klekotem zderzaków

mój oddech sizwolnił - głęboki miarowy
poprzez dym taksówki spojrza
łem na słoce
jaki
ptak na niebie pruł szarawe chmury
nawet mrugn
ął do mnie swym czerwonym okiem

gdy zagrały dzwony wstałem pełny siły
na przeja
dkwierzchem lnicym trolejbusem
dech zapiera, kiedy patrz
na bruk z góry
w p
dzie migotają światła przez spaliny

takie chwile lubi- do tych chwil powracam
kiedy po
ród strasznej ciszy i spokoju ycia
mo
na z pełnpiersizanurzysiw hałas
i poczu
siwreszcie jak koło w maszynie