by dotrzeć
by dotrzeć
Boże
wstaję rano
i mówisz do mnie: Piotrze! żyj!
i żyję znów
popychasz niezauważalnie
delikatnie pociągasz
bym ruszył
coś usłyszałem
czegoś dotknąłem
niewiele zobaczyłem
lęk i pragnienie
łzy i zadowolenie
i jakieś ślady
których nie znam
Boże
i zamykasz
następną rundę z prawdą
ostatnim ruchem powieki
po cichu przygotowujesz
coś na jutro
by dotrzeć do serca
ściśniętego
w głębokiej nocy