pustka
pustka
odpływają obłokami
dzieci z mego domu
trudniej sensem czas zapełnić
łatwiej spać i nic nie robić
i szturchają mnie pytania:
jak przeżyję moją starość?
jak wypełnię puste chwile?
i choć w duszy młodość dźwięczy
co dzień wielkie kreśli szkice
jednak coraz trudniej wyrwać
z serca siłę
by zabiło trochę szybciej...
i choć moja żona piękna
jest najlepszą towarzyszką
moich zmagań
nie rozumie mego bólu
który skleił moje ręce
chciałbym kochać tak
jak nigdy nie kochałem
nie czuć w duszy
że upływa ze mnie szczęście
kiedy wieczór
ściąga welon złudzeń
o nie dopuść
bym żył życiem tak spokojnym
żeby wygasł we mnie ogień
wielki płomień zdmuchnął spokój