kap kap kap

 

kap kap kap


 

razem z deszczem kapią rymy

czasem wślizgną się do rynny

dzwonią cicho wieczorami kołysanki

tuż przy oknie

w szarym dymie zagubione

lecą prosto do komina

 

trochę senny

piszę znowu wiersz

kiedy nagle coś mi kapie wprost na papier

już myślałem że to muza

pogubiła swoje rymy

a to tylko katar

znów mi leci z nosa