arka
arka
gdy Titanic opuścił Queenstown
było południe
słońce nie dało żadnego znaku
że ostatni raz widzą brzeg ziemi
zakochani - ozdoba pokładów -
szeptali do ucha plany całego życia
samotni szukali ofiary swoich tęsknot
lokaje przewracali w palcach monety
artyści zbierali uśmiechy zachwytu
który podgrzewał ich drogę sukcesu
a palacze wrzucali do pyska potwora
czarne skamieliny przeszłości
skropione krzykliwymi żartami
pewny siebie Edward John Smith
ścigał rzeczywistość by ją pokonać
zaufał megalomani
i złożył na dno półtora tysiąca
nagle porwanych z życia
płyniemy razem dziś
przez morze świata
na Arce kruchej jak kieliszek
skały i fale rzucają się na nas
jak lwy i żmije
co może dziś nas uratować?
dodać sił by płynąć pod wiatr?
jak znaleźć ten ślad między falami
który zostawił nam Ten
który chodzi po wodzie?
by nie zatonąć w otchłań bez dna?