...gdy śmierć się zbliża...

 

...gdy śmierć się zbliża...


 

junadchodzi dzie
jujest blisko
gdy b
dmusiał wszystko opuci

konieczne by w sercu
rozwi
zawizy
pragnie
i pożąda
by uwolnije od oczekiwa
wobec kadego

juzblia sinoc krótka
niepewno
ci
by zapali
ć żarliwoci
krzyk

konieczne bym wytrwał cierpliwie
nadziej
biorc za stróa
gdy ciemno
ść godziny spowalnia

i nie ucieknprzed Tob
i nie zaszyjsiw ciepłym kcie materii
wystawisz mnie na arenie
s
du

i nagość odsłonisz
ka
dy grzech odkryjesz
zapytasz: ile razy kocha
łe?
ile razy kocha
chciałe?
czy raz chocia
?

judzienadchodzi
ju
blisko jest jak oddech...
a wszyscy wokó
ł
czekaj
na serca mego przemian