a kiedy...
a kiedy...
a kiedy już wyrzekniesz się miłości
która cię zrodziła, pieściła i kochała
wysadzisz mosty po których przychodzili
niechciani a najwierniejsi przyjaciele
i gdy rozpalisz stosy
by z dymem puścić ideały z młodych lat
wtedy...
wtedy nie wiem co się stanie…
a kiedy już wyrzucisz wszystkie listy
jak wyschnięte pomarańcze
i dokładnie podrzesz zaproszenia
i gdy wyprzesz się serdecznych modlitw
miłosierdzia już nie będziesz szukać
wtedy…
wtedy nie wiem co nadejdzie…
a kiedy ja zestarzeję się
i ciężki stanie się oddech mój
i choć stracę siły i pamięć
wciąż nadzieja będzie ze mną
że powrócisz