bezdomni
bezdomni
śpią na dworcach, w parkach, po ulicach
oparci o ścianę
zasypiają wtuleni w okruch tynku z pajęczyną
budzi ich poranny patrol
rozrzucając złote sny o szczęściu
po chodniku
cały dom wciśnięty w cztery torby
noszą od bramy do bramy
i po śmietnikach szukają skarbów
i odrobiny twego miłosierdzia
wyciagając rękę
nie liczą na nic
oprócz odrzucenia
każdy z nich, jak anioł
mija nasze ściśnięte serca
zapraszając nas
by oddać to
co do nas nie należy